przechodząc po szkolnym korytarzu nagle poczułam znajomy zapach perfum. zatrzymałam się i z oczu poleciało mi kilka łez. szybko otarłam policzki i poszłam do klasy, ale tam nadal był ten zapach. nie mogłam się skupić. była to lekcja polskiego na której zawsze tępo wpatrywałam się w tablicę i zastanawiałam się nad sensem życia. nagle szybko podniosłam rękę do góry. zapytałam "kto ma te cholerne perfumy.?" pani zszokowana moim bezczelnym pytaniem wyprosiła mnie z klasy. siedząc na szkolnym parapecie płakałam jak jakaś ostatnia kretynka. miałam ochotę wyjść z tego przeklętego budynku, gdzie nikt nie rozumiał problemów nastolatek. zadzwonił dzwonek i przed moimi oczami ukazał się mój dobry kumpel stojący z moją torbą. wtedy zrozumiałam że to on miał na swojej bluzie chyba cały flakonik tych perfum. jak mała dziewczynka przytuliłam się do niego i przeprosiłam za moje słowa, ale wraz z tym zapachem przychodziły bolesne dla mnie wspomnienia...
|