jak co wieczór , o 23 pobiegłam na plac zabaw w tajemnicy przed rodzicami i bratem , żeby odreagować. usiadłam na huśtawce , lekko się huśtając , gryzłam rękaw bluzy . obok usiadł przyjaciel . - młoda mnie widziała . skubana . - wydyszał . nie odpowiedziałam . bujaliśmy się tak chyba z 20 minut . - co jest ? - spojrzałam na niego w końcu . mimo , że świeciło ledwo zauważalne światło latarni , widziałam , że coś jest nie tak . - nie daje już rady . - odpowiedział . - chcesz o tym pogadać ? - nie . po prostu się huśtaj . - niby twardziel , a nikt nie wie , że nie wyrósł z huśtawek . niby wszystko ogarnia , ale szczera rozmowa go przerasta . niby nie okazuje uczuć , ale jest najlepszym przyjacielem jakiego miałam *; .
|