wracałam do domu, padał deszcz, byłam dosłownie cała mokra, nagle zobaczyłam ciebie i tą twoją ekipę. nie lubiłam koło was przechodzić od czasu naszego rozstania, ale musiałam. zaczęliście mi dogadywać, wołać za mną i odezwałeś się ty i krzyknąłeś "ściągaj te mokre ciuchy, suko", zacząłeś się bezczelnie śmiać. wkurwiłam się i krzyknęłam "tylko na tyle cię stać skurwysynu.?! jeszcze tydzień temu mówiłeś, że kochasz.! z resztą idź się pierdolić z tym twoim plastikiem, bo żywej zadowolić nie umiesz". twoi kumple zaczęli się z ciebie śmiać, a ja odeszłam z pełną satysfakcją, że zostałeś sam... no dobra, plastik ci został.
|