siedziała w swoim biurze i rytmicznie stukała długopisem o blat biurka, czekając na swojego następnego klienta. w końcu drzwi się otworzyły, w powietrze przeszyła woń mocnych perfum. - witam. - przywitała gościa, nie podnosząc głowy. - to Ty. - dobiegł do Niej Jego mocniejszy, niż niegdyś baryton, bardziej męski, niż wcześniej. niepewnie uniosła wzrok i spojrzała na Niego spod wachlarzu swoich rzęs pokrytych mocnym tuszem. podświadomość podsunęła Jej obraz tego jak te dziesięć lat temu odszedł od Niej. serce wykonało nieznośny obrót na znak tego, że chce dać Mu kolejną szansę, że znów domaga się Jego niemożliwie czułego 'kocham Cię jak cholera, skarbie'.
|