siedzieliśmy sobie w bufecie zajadając się żelkami. wszedł jakiś normalny niby typ z solarą przyczepioną do ramienia. tlenione włosy, tona fluidy, metrowe tipsy, białe kozaczki. kupił jej tymbarka w szklanej butelce. otworzyła go i zaczęła piszczeć "tak, tak, tak", zakładając kapsel na palec i rzucając sie gościowi na szyje. - idziemy, czy patrzymy jak jej mówi, że nie miał pojęcia co jest pod kapslem ? - spytał kumpel. - patrzymy, patrzymy. - odpowiedział chórek czterech żeńskich głosów.
|