|
your_abstraction.moblo.pl
Myślę o Tobie często tak często że tracę oddech.
|
|
|
Myślę o Tobie często, tak często że tracę oddech.
|
|
|
Gorzka jest miłość bez wzajemności. Wiesz jak to jest? Ja już wiem.
|
|
|
Czy ja też jestem tak ściśle związana z Twoim istnieniem, że nie mogłoby mnie nie być, tak jak nie mogłoby być bijącego serca bez krwi?
|
|
|
Krzyczy i płacze, ale nikt poza Tobą go nie słyszy. Wyje tak głośno, że aż dzwoni Ci w uszach i pęka Ci głowa, ryczy niczym niedźwiedzica, której odebrano małe. Takie właśnie jest zranione serce – niczym oszalała z rozpaczy, przerażona wielka bestia, wyjąca z bólu w więzieniu swoich własnych emocji.
|
|
|
Cisza to jedynie przystanek między krzykiem wspomnień, a nieśmiałym szeptem marzeń. Krótka chwila wytchnienia, gdy mówią do Ciebie własne myśli. Słyszysz?
|
|
|
Kochaj mnie, to takie łatwe. Wystarczy tylko za siebie nie patrzeć.
|
|
|
Cz. 2/ Każda komórka, każdy nerw, każdy mięsień, kotłująca się w żyłach krew dawały znać, że na tą chwilę się czeka. Na tę upragniona chwilę. Czas się dłużył, kiedy myślało się intensywniej. Ta chęć jego przyspieszenia by oczy mogły ujrzeć w tej chwili ten kojący widok. Myśli ciągle krążyły tylko wokół jednej osoby. W końcu, cel. 17:20 przyjazd na miejsce. Wtedy czas się zatrzymał. Już nic nie miało znaczenia, nic wokół się nie liczyło. Ciało mimowolnie zaczęło drżeć, umysł wariował, gorąc, zadowolenie. Odetchnięcie z ulgą. Na celowniku magiczna postać, uśmiech od ucha do ucha, serce wyrywające się z piersi i chwilowy zawrót głowy. Przylgnięte do siebie ciała, mocny uścisk wydawałoby się trwający w nieskończoność. Usta. Smak ust, ten kojący zapach skóry, dotyk. Obecność. To cholerne szczęście i cała uwaga skupiona tylko na tej chwili, na tym cudownym, niezapomnianym momencie, na niej. Liczyła się już tylko ona. My. Razem.
|
|
|
Cz. 1/ 5:00, budzik dał znać o sobie. Powieki ujrzały światło dzienne, ciało niczym kropla spłynęło z łóżka na podłogę po czym wzbudziła się ta energia, ta radość, szczęście mimo tak wczesnej godziny, nastał świt. Wraz z nim serce zabiło mocniej, po głowie krążyło setki myśli, wnętrze rozdzierało się na drobne kawałki nie wiedząc, w którą stronę się rozprzestrzeniać. Automatyczne odliczanie czasu do tej upragnionej chwili, kiedy źrenice ujrzą to cudeńko. Poranna toaleta, makijaż, poprawki, stres czy aby na pewno wszystko spakowane, wychodne. 6:36 pociąg. Słuchawki na uszach, oczy przymknięte, promienie słońca za każdym razem ocieplały twarz. W przerwach stukot kół i ta wypełniająca świadomość, że już niedługo, jeszcze trochę. 9:32 pociąg docelowy. Znów to samo. Serce na myśl o przyjeździe łomotało, na twarzy uśmiech, światełko w oczach. Podróż. 8 godzinna w zaokrągleniu.
|
|
|
Ale kocham Cię, kocham wciąż Cię kocham kurwa i nie znam już innych słów, to jest zbyt trudne.
|
|
|
Słowa nie oddają tego, ile znaczy strata.
|
|
|
Tam gdzie kończą się granice rozumu, zaczyna się serce.
|
|
|
|