|
wezzamniebuchaa.moblo.pl
Leżąc na podłodze zastanawiała się kim dla niego jest. Nagle poderwała się chwyciła kluczyki od samochodu i wyszła z domu. Wiatr otulił jej ramiona. Po kilkunastominu
|
|
|
Leżąc na podłodze zastanawiała się kim dla niego jest. Nagle poderwała się, chwyciła kluczyki od samochodu i wyszła z domu. Wiatr otulił jej ramiona. Po kilkunastominutowej drodze była u niego pod blokiem, wyciągnęła telefon i wykręciła jego numer. Usłyszała zaspane 'No?'. Patrzyła tępo w jego okna i wydukała 'Wyjdziesz przed blok?'. I ten przejmujący sygnał w słuchawce. Zaczęła wracać w stronę małego hyundai'a. 'No i gdzie leziesz?' Usłyszała za plecami wesoły ton jego głosu. 'Wiesz...' Zaczęła cicho. 'Chciałam tylko, żebyś wiedział, że mi na Tobie zależy.' Dokończyła i skierowała się w stronę auta. 'Ty nie...Jestem skurwysynem.' Powiedział i przetarł oczy. 'No i właśnie tego nie łapiesz! Jestem tu, bo chcę Cię z każdą wadą, chcę Ciebie całego!' Starła łzę i wsiadła do auta, ale zdążył złapać za drzwiczki. 'Wysiadaj.' Szepnął ostro. Posłuchała. Nim zdążyła zareagować, on już całował jej chłodne usta. 'Idziemy na górę.' Mruknął. Tak bardzo mocno ściskał jej dłoń. /just_love.
|
|
|
C . D. - Zaciągnęłam się ostatni raz Twoim zapachem i puściłam. Podszedłeś do samochodu, a ja zaczęłam się trząść. Jeden z Twoich kumpli zauważył to i trzymał mnie. Spojrzałeś na nas ostatni raz i wsiadłeś. Auto ruszyło. Koniec, nie było odwrotu. Zaczęłam się osuwać po ścianie, przy której stałam. Ostatnie co widziałam, to auto znikające za zakrętem na dobre 20 miesięcy. Nic więcej./ landriina
|
|
|
C . D . - Ty oparłeś o nią ręce, blokując mi jakiekolwiek przejście i powiedziałeś. ' Tylko się nie łam, Słońce. Wrócę. Obiecuję Ci, że wrócę i będziemy cholernie szczęśliwi. ' Spojrzałeś mi w oczy. ' A ja Ci obiecuję, że poczekam. I, że nie przestanę Ciebie kochać nawet na sekundę.' Pocałowałeś mnie, tak delikatnie, czule, skromnie, ale tak, jak mi było trzeba. ' Kocham Cię.' Szepnąłeś i oparłeś swoje czoło o moje. ' Wiem. Przecież łobuz kocha bardziej.' Uśmiechnąłeś się i zeszliśmy na dół. Pożegnałeś się z kumplami. ' Zajmijcie się Nią, póki Was nie zgarną. Później znajdzie sobie innego. ' Usłyszałam. Myślałam, że szlag mnie trafi. ' Głupi! Nie chcę innego!' Pobiegłeś jeszcze do domu. Gdy wróciłeś jeszcze raz pożegnałeś się z kumplami i jeszcze raz ze mną. Uwiesiłam Ci się na szyi. 'Tylko jak tam znajdziesz jakąś, to uduszę wszystkich!' Zaśmiałeś się. ' No co Ty, przecież łobuz kocha bardziej. Poza tym po co mi jakaś inna, jak mam tu ideał?' C . D . N ./ landriina
|
|
|
C.D. - ' A później zostanę sama. Ale dziękuję.' Zapadła cisza. Było słuchać tylko nasze wzdychnięcia. Po pięciu minutach przyleciała do mnie Twoja czteroletnia siostra. ' Ale Ty nie wyjeżdżasz, tak jak On, prawda?' Rzuciła mi się w ramiona, płacząc. ' Nie kochanie, ja zostaję z Tobą.' Widziałam, że stałeś w progu pokoju. ' To dobrze, siostrzyczko.' Twoja mama ją wzięła ze sobą. ' My się już z Tobą pożegnaliśmy. Będziemy w kontakcie. Synu.' Uściskała Cię i poszła do swojego pokoju. Po 10 minutach zadzwonił domofon. Zaczęłam się trząść. ' Tak, idę.' Przyszedłeś, wziąłeś torby. 'Już są.' Twoi kumple wstali i wzięli od Ciebie torby. ' Pożegnaj się z Nią. Na spokojnie.' I wyszli. Podszedłeś do mnie, podniosłeś, zdjąłeś bluzę, którą miałeś na sobie i dałeś ją mi.Automatycznie swoją bluzę zdjęłam i włożyłam tą twoją. ' Mogę wziąć Twoją?' Usłyszałam. ' Bierz co chcesz. I tak wszystko jest Twoje. ' Oparłam się o ścianę. C . D . N ./landriina
|
|
|
C.D. - ' Mamy telefony w weekend, wyjdę na jakąś przepustkę, czy coś, damy radę.' Puściłam Cię, wstałam i oparłam się o ścianę. 'Nie wytrzymam bez Ciebie, bez Twojego zapachu, bez tych codziennych pobudek, nie dam rady po prostu!' Wstałeś, podszedłeś do mnie, złapałeś za ręce. ' Też będę cholernie tęsknił. Ale zrozumiem jak zerwiesz.' Puściłam Twoje dłonie i położyłam swoje ręce na Twoich polikach. 'Co proszę? Kocham Cię, jesteś dla mnie wszystkim i nie chcę za żadną cholerę z Tobą zerwać, bo wtedy to już zupełnie stracę wszystko.' Uśmiechnąłeś się i przytuliłeś po raz kolejny. ' Stary, obiecujemy Ci, że przed tym, jak do Was dołączymy, to się na nim zemścimy, obiecuję, pod Bogiem.' Puściłam Cię i usiadłam na podłodze. Twoja mama Cię zawołała, pewnie byś się pożegnał z Nią i rodzeństwem. Zostaliśmy we trójkę. ' Dasz radę?' Usłyszałam. Ich wzrok był skierowany na mnie. ' Nie.' Odpowiedziałam. ' Póki my będziemy na wolności, to Ci pomożemy.' Uśmiechnęłam się. C . D . N ./ landriina
|
|
|
|