|
uzalezniiona.moblo.pl
ni to kochać ni kazać spierdalać.
|
|
|
|
ni to kochać, ni kazać spierdalać.
|
|
|
jakoś mało obchodzimy siebie nawzajem.
|
|
|
siedziała w ciemnym pokoju, piła już zimną herbatę i łamała ciastka w kształcie serduszek.
|
|
|
mam swoich 7 punktów iq, i gdzie mi do tych twoich 15 ?!
|
|
|
mięli być przyjaciółmi, takimi prawdziwymi. przyrzekli sobie wieność i szczerość w każdej sytuacji. kontakt się urwał. on nie miał czasu napisać. był zajęty wiecznymi melanżami, co kilka dni nowymi laskami i ogólnie wszystko było ważniejsze od niej. ona nie chciała się narzucać, więc nie zadzwoniła, ani nie wykonała żadnego pierwszego ruchu. spotkali się pierwszy raz od kilku miesięcy. on stał jak wryty bacznie się jej przyglądając. miała wysokie szpilki, małą czarną, długie wyprostowane włosy i hipnotyzujący wzrok. wcześniej tak bardzo nie dostrzegał jej dobrych cech. jak zawsze stał w swojej luzackiej pozie, lekko się uśmiechając i udając, że go to nie rusza. zauważyła, że był zaskoczony. przeszła obok niego niby obojętnie. o jego nozdrza otarł się przyjemny zapach jej perfum. chwilę wcześniej zdążył popatrzeć w jej w oczy. dostrzegł to czego nie dostrzegał wcześniej. trochę za późno. niestety.
|
|
|
mogłam umrzeć dla tych jego hipnotyzujących zielonych oczu. no właśnie, mogłam. cieszę się, że to już czas przeszły.
|
|
|
ostatnia lekcja - matma. po dzwonku ruszyłam ku wyjściu z męczarni zwaną szkołą. jeszcze czekałam przed tym śmierdzącym nauczycielami budynkiem na resztę paczki. chwilę później byliśmy w drodze do domów. po pożegnaniu z kumpelą idąc w stronę mojej klatki zobaczyłam jego. uśmiechał się i uroczo dodał, że nie wiedział, iż tu mieszkam. wykrzywiłam usta na kształt usmiechu i ruszyłam w stronę schodów. już się z niego wyleczyłam. nie kręcą mnie jego chore gadki, a on dalej nie daje za wygraną. głupek.
|
|
|
CZ2: zeszkliły jej się oczy, po czym podniosła rękę do ust, aby zatamować krew. wstała z chłodnej ulicy i ponownie upadła na kolana z bezsilności. kochała go, aż za bardzo. mimo wszystko.
|
|
|
CZ1: obudził mnie hałas za oknem. przetrałam ręką oczy i z pod poduszki wymacałam komórkę. spojrzałam na oślepiający swoim światłem ekran i zobaczyłam, że jest godzina 2:57. wkurzyałam się, bo wiedziałam, że rano mam wcześnie wstać. przykrywanie się całą kołdrą i zakrywanie uszu poduszką nie pomogły mi zasnąć. mimo, iż miałam szczelnie zamknięte okna słychać było spod bloku wrzaski. w końcu nie wytrzymałam i podeszłam obczaić co się dzieje. para mniej-więcej dwudziestolatków się kłóciła. mężczyzna wyzywał swoją dziewczynę od szmat, dziwek i kurw. nie trudno było zauważyć, że jest najebany, nawet bardzo. kobieta chciała go uspokoić, on nie wytrzymał napięcia, zamachnął się i ją uderzył. dziewczyna upadła na zimny chodnik. krew z wargi ubrudziła jej śnieżnobiały podkoszulek. ciągle leżała nieruchomo na asfalcie. wyszeptała krótkie 'kocham Cię' i schowała głowę w kolana. facet odszedł, a dziewczyna odwróciła głowę w jego stronę analizując każdy ruch sylwetki mężczyzny.
|
|
|
|