|
pearlcocktail.moblo.pl
Kochanie zrobiliśmy tyle szalonych rzeczy. Na przekór Rodzicom którzy kilka lat temu nas ostrzegali mówili 'tylko nie wracaj za poźno' i ' nie rób głupstw'. Jak się sp
|
|
|
Kochanie zrobiliśmy tyle szalonych rzeczy. Na przekór Rodzicom, którzy kilka lat temu nas ostrzegali, mówili 'tylko nie wracaj za poźno' i ' nie rób głupstw'. Jak się spóźniałem wydzwaniali a ja wtedy bezczelnie udawałem, że nie miałem komórki pod ręką, albo, że miałem wyciszone dźwięki. Takie były wykręty. Dzisiaj kiedy oswoili się z sytuacją i polubili Tą Dziewczynę i widzą, że to gonienie, stronienie od nich miało sens a Miłość dojrzała. Nie dzwonią z rozkazem, że mam już wracać, albo z zapytaniem czy czasem się nie zagoniłem? Ach Ci Rodzice mimo wszystko strasznie ich kocham!
|
|
|
W jaskrawości Jej tęczówki odkryć swoją drogę życia.
|
|
|
Banan na ryju! Świat nabiera intensywniejszych barw. Ostrzejsze treningi, jeszcze większe dbanie o siebie. Zasypywanie Cię wyznaniami jakich sam bym się nie spodziewał i że wyjdą z pod mego pióra. Kupowanie modnych ciuszków, tak by Tobie się podobać. I to rozkojarzenie kiedy chcę ubierać koszulkę odwróconą na drugą stronę i wrzucam widelec do pralki a koszulkę a ubrania do kosza to stan po któym wszytskiego można się spodziewac.
|
|
|
Na początku były dziwnie uśmieszki i buźki. Zwykłe emotikontki na gadulcu. Pozorny brak zainteresowania. Słowa któremu temu świadczyły, lecz w głębii duszy każdy skinienie i przebywanie na tym rpsotym komunikatorze jednoczyły nas wzajemnie. To było coś magicznego. Przeypisaliśmy razem tyle godzin, który trudno dziś zliczyć. Za każdym razem kiedy wychodziłem robiłęm to po to byś tęskniła chociaż wcale nie musiałaś, bo nie wiedziałem czy czujesz to samo co ja. Takie mrowienie w sercu. Tak mijały dzień za dniem. Rezygnowałem z prostych czynności, nawet nie chciałęm się oderwać do zwykłęgo nalania herbaty czy zjedzenia posiłku. Robiłem dziwne rzeczy. I częściej się uśmiechałem ;) W towarzystwie kumpli wciąż stałem ze wzrokiem skupionym na komórce, czekając na każdy sygnał, który obwieszczał mi wiadomość. Stałaś się moją Paranoją, Przyczyną dla której wstaje. Dla której zrezygnowałem z wypadania gdziekolwiek z kolegami. Coraz częściej i częściej przesiadywałem u Ciebie. Aż do Uzależnienia.
|
|
|
Powinnaś być całowana w każdym dniu, o każdej porze, o każdej godzinie o każdej minucie to tak w skrócie.
|
|
|
czasami czaję jak z paczką fajek dajecie upust znerwicowaniom, zmarszczonemu czołu..
|
|
|
okrąg bladego księżyca odbijał się na tafli wody. Ona wpatrzona w tą otchłań tonęła.. tonęła w marzeniach z bólu istnienia. Trzymała głowę między kolanami i płakała perłowymi łzami. W obecności ludzi była po prostu nieobecna tak jakby jej nie było. Czuła chłodny aromat nocy, wzrok skrzacych gwiazd na śniadej skórze.. Nie myła się w jednym miejscu gdzie zdażył ją raz pocałować.. chciała zachować to miejsce tylko dla siebie, przez nikogo innego niedostępne. Minęło już kilka lat mimo tego dalej tkwiła w tej absolutnej Miłości.
|
|
|
Właśnie w tej chwili, kiedy stali pod daszkiem werandy, sztorm rozpętał się z całą gwałtownością. Długa błyskawica połączyła niebo z oceanem, rozległ się huk, jak gdyby zderzyły się samochody pędzące po autostradzie. Wiał porywisty wiatr, wyginając gałęzie drzew w jednym kierunku. Deszcz padał ukośnie, jak gdyby próbował pokonać siłę przyciągania ziemskiego. Przez jakiś czas po prostu patrzyli, wiedząc, że za chwilę deszcz nie będzie miał żadnego znaczenia.
|
|
|
Padał rzęsisty deszcz. Łagodne loki zniknęły, po makijażu nie było śladu, zastąpiło je naturalne piękno. Deszcz zmył to co niepotrzebne tu i teraz gdy flirtują serca. Mimo, że miała na sobie grubą kurtkę wyczuwał pod nią ciepłe kobiece piękno.
|
|
|
Przez cały czas czuł na sobie Jej spojrzenie i był równie speszony jak dzisiejszego ranka.
|
|
|
a każdy Jej całus był bliższym krokiem ku osiągnięciu pełni szczęścia. Niczym fazy pragnące osiągnąć pełnię Księżyca.
|
|
|
|