|
pearlcocktail.moblo.pl
Dorośli mówią mi – dorośnij wielcy kreatorzy szarej prozy codzienności.
|
|
|
"Dorośli" - mówią mi – "dorośnij",
wielcy kreatorzy szarej prozy codzienności.
|
|
|
Polej dalej to mi, aż się udławię do krwi..
|
|
|
I uwielbiałem wiosnę, tamto wzgórze w oddali, gdzie rosnęły nasze niezapomnajki.
Mieliśmy nigdy się nie rozstać, co roku tutaj wracać, uśmiechać się nie płakać..
Pielęgnować się nawzajem tak jak one, które co roku wzrastały z Ziemii.
To miał byś nasz azyl, to nieprawda, że odeszłaś. Przeklinam ten świat, upadam na kolana
ta bezsilność i gorzki smak rozstania wciąż powraca..
|
|
|
I Każdy zarzut z Twych ust, jest jak utopia,
jak ciemnokrwista melancholia, rysy makijażu, pokazują co straciłem
cóż słowa ostre jak nóż, kolce wbitych róż
powóz karetą do świata w któym nie stracę przytomności
gdzie odkryję doszczętnie asa z talii mojej Miłości,
kręgosłup przytomności dzisiaj chodzę po cmentarzu
szukając betonowego tatuażu, bliżej klepsydry, nekrologu
wiara oddana Bogu. Zniknąłem w sarkofagu własnego pochówku
to koniec, medalik, ostatnie pożegnanie, czarny kondukt,
zniknę nie mwóiąc o tym nikomu.
|
|
|
Drogi do szczęścia to kręte schody,
jednak zdobi je odwieczna głębia wymowy
tego, co nie może przejść nam z serca do głowy,
aby stopić po kolei w częściach pejzaż cnoty,
namalowany przez wszechświat bez pędzla w dłoni.
|
|
|
Im bardziej mi czegoś zabraniano tym bardziej do tego czegoś zakazanego mnie ciągnęło. Lubię łamać bariery i smakować to co zakazane.
|
|
|
Ukrojmy kawał pofalowanej tęczy, zróbmy se strój niczym garnitur z piór, jak błazen gimnastykujący się na arenie marzeń.
|
|
|
Pasujecie do siebie niczym wódka do szklanki.
|
|
|
Czy jeśli przesłonię się soczewką skupisz na mnie uwagę? tak wiele robię mimo tego nie widzisz. Tak wiele mówię, oczekując tylko szczerości i wysłuchania - nie słyszysz. Chcę byś mnie ujrzała jak urzekniona, patrząca w ósmy cud świata, w przystanku słów, ogródu naszych nut, tonę w marzeniach, że bliska jest chwila tego spełnienia.
|
|
|
Spójrz na srebrny puch, płatki śniegu w przestrzeni,
niczym diamenty dusz tych zaklętych z bieli.
Spójrz na wielki cud, jakim jesteśmy tu
i nawet setki słów go nie określi, no cóż.
|
|
|
Ponaglam moje sumienie, pomoże mi zbić to lustro.
Zranione kamieniem serce, tłamszone poduszką,
|
|
|
|