Tak czasem odpływam i nie czuje się zupełnie sobą, ale lubię te dni przynajmniej na chwilę zapominam o tym wszystkim co dzieje się wkoło i o rzeczywistości i problemach. Czuję się jakbym szybowała wysoko w górze, jednak niektóre problemy usilnie podcinają mi skrzydła i z bólem uderzam o bruk orientując się że znów jestem sobą...
No niby mnie kochasz, ale... No niby Ci zależy, ale... No niby moglibyśmy być razem, ale... No niby jest nam razem fajnie, ale... No lubisz z mną gadać, ale... Lubisz patrzeć mi w oczy, ale... Zawsze jakieś pieprzone ale!
W dupie mam co myślisz o tym jaka jestem. To że słucham rapu i nosze baggy nie znaczy że nie umiem kochać. To że czasem przeklnę nie oznacza że zapomniałam jakie to uczucie kiedy usłyszy się te dwa magiczne słowa.
Włączam muzykę na full. Nie chcę już więcej słyszeć moich chorych myśli, szkoda tylko że nawet tekst piosenki przypomina mi o Tobie kiedy razem w parku słuchaliśmy tego godzinami.