|
noangel99.moblo.pl
I kolejny zgrzyt w jej kolorowym świecie. To taki nagły krzyk syreny zakłócającej dotychczasowy spokój. Krzyk który dla niej był niczym muzyka. Nadio już jest sie
|
|
|
I kolejny zgrzyt w jej kolorowym świecie. To taki nagły krzyk syreny, zakłócającej dotychczasowy spokój. Krzyk który dla niej był niczym muzyka.
- Nadio, już jest siedemnasta usłyszała znajomy męski glos
- A tak już idę odpowiedziała i odeszła od okna. Raz jeszcze spojrzała na okrągły zegar na ścianie. Dwie czarne wskazówki niczym wąsy potężnego tygrysa falujące na silnym wietrze poruszały się powolnie, poganiane przez mniejszą, czerwoną. Delikatne tykanie już od lat miało swój własny rytm. Bicie malutkiego serca, popychane silniejszą linią życia. Koło wykonane na zamówienie kogoś innego. Złudne westchnienia wołające o chwilę spoczynku. Bezustanne kroki wyznaczające ciągle tą samą drogę, usypaną sześćdziesięcioma małymi kamyszkami, w ciągu jednej minuty marszu. Chwiejne myśli czekające na noc. Nieustanny choć słabo wybijany rytm zagubionego serca.
Tak, była już siedemnasta.
|
|
|
Ona jest bez skazy
Jak oszlifowany lód
Ona troszkę brudna
Jak kosmaty diabeł
|
|
|
- Co to znaczy, że coś jest absurd?
- Dlaczego pytasz?
- To słowo powiedziała dzisiaj mama jak jej mówił na co jestem chora
- Co byś zrobiła gdybym Ci powiedziała, że miłość kocha miłość?
- Że to nie możliwe
- To jest właśnie absurd
- A więc jestem zupełnie zdrowa?
- Oczywiście że tak
|
|
|
Tak samo jak lubiła żyć, lubiła swoją przyjaciółkę. Miały tyle samo lat i nigdy nie kończyły im się tematy do rozmów. Rozmawiały ciągle, bez przerwy, nawet wtedy gdy milczały.
|
|
|
Jeszcze mnie wołaśz, choć juz dawno przy Tobie stoję.
|
|
|
Ale czy to nie prawda? Czy istotnie nie wszystko duszę posiada? Bo jak inaczej wyjaśnić jęk starego tapczanu, gdy rzucamy się na niego zbyt wielkim okrucieństwem? Albo cichy płacz szafy przesuwanej zbyt wielką siłą. Wszysto ma dusze, a dusza boli bardziej niż calo.
|
|
|
- Jesteś głupia
- A więc i ty również
- Ale ja kiedyś byłam normalna
- Psycholka...
|
|
|
Ten sam scenariusz wydawał się już nie sprawiać jej trudności. Lubiła mężczyznę o beznadziejnych oczach i pięknych dłoniach. Kobieta w białym fartuch miała ciepły głos, mimo iż jej twarz była pokryta zbyt grubą maską pudru o brzoskwiniowym odcieniu.
- To go boli - zwróciła uwagę kobiecie która nerwowo pukała koniuszkami palców w drewniane biurko
- Proszę?
- Stół . - pokazała na dłoń kobiety - sprawia mu pani ból
- Rozumiem - powiedziała- A więc bez zmian - szepnęła sama do siebie
- Wie pani że on też ma duszę? Wszystko ma duszę ! To ten głos wewnątrz nas, to, to jacy jesteśmy.-mówiła spokojnie, patrząc na podłogę -Nasze ciało jest głupie, nawet nasz mózg to zwykły automat. Dusza to pozycja wśród szarej pozy. - spojrzała na lekarkę - A ja... Ja mam dwie dusze i bardzo lubię poezje.- uśmiechnęła się
- Tak - lekarka uśmiechnęła się - Możesz już iść - dziewczyna posłusznie opuściła gabinet.
|
|
|
- A jeśli któregoś dnia będę chciała cię zostawić?
- Zginiesz beze mnie!
- To lepsze, niż umieranie na raty... Odejdź!
- Wiesz, że na to jest tylko jeden sposób.
- Chcesz abym cię zabiła ?
- To ty tego pragniesz.
- Pragnę miłości.
- A więc kochaj... mnie
- Nienawidzę cię!
- Też cię kocham.
|
|
|
Usiadła na jasnym, drewnianym krzesełku. Zsunęła się lekko tak aby siedzieć teraz w taki sam sposób jak siadała w szkole.
|
|
|
Niech światła reflektorów
Zakryją ci oczy
Nie zobaczysz
Jak potrafi się uśmiechać
|
|
|
Więc dlaczego nie wstaniesz i nie wyjdziesz?
|
|
|
|