Ten sam scenariusz wydawał się już nie sprawiać jej trudności. Lubiła mężczyznę o beznadziejnych oczach i pięknych dłoniach. Kobieta w białym fartuch miała ciepły głos, mimo iż jej twarz była pokryta zbyt grubą maską pudru o brzoskwiniowym odcieniu.
- To go boli - zwróciła uwagę kobiecie która nerwowo pukała koniuszkami palców w drewniane biurko
- Proszę?
- Stół . - pokazała na dłoń kobiety - sprawia mu pani ból
- Rozumiem - powiedziała- A więc bez zmian - szepnęła sama do siebie
- Wie pani że on też ma duszę? Wszystko ma duszę ! To ten głos wewnątrz nas, to, to jacy jesteśmy.-mówiła spokojnie, patrząc na podłogę -Nasze ciało jest głupie, nawet nasz mózg to zwykły automat. Dusza to pozycja wśród szarej pozy. - spojrzała na lekarkę - A ja... Ja mam dwie dusze i bardzo lubię poezje.- uśmiechnęła się
- Tak - lekarka uśmiechnęła się - Możesz już iść - dziewczyna posłusznie opuściła gabinet.
|