Plan był prosty. Musiałem się upodlić. Chciałem doprowadzić się do ciężkiego stanu nieważkości by móc usunąć mój cały świat kryjący się pod kilkoma literami jej imienia. Niestety, jak zawsze nie wyszło po mojej myśli. Jedna bania, druga, siódma.. dwie flaszki, trzy, cztery, a moja dusza otwierała się jeszcze bardziej i zarazem rozpierdalała się na jeszcze bardziej drobne kawałki. Wspomnienia wracały..jej rysy twarzy, uśmiech którym onieśmielała mnie z dnia na dzień coraz bardziej, usta, które wędrowały po moim ciele, oczy przepełnione namiętnością, serce, które należało kiedyś do mnie. Tak, wiem, zawsze muszę coś spierdolić. / niepoprawny_romantyk
|