 |
ms_underground.moblo.pl
powiedz mi kim jesteś by mówić mi kim jestem
|
|
 |
powiedz mi kim jesteś, by mówić mi kim jestem
|
|
 |
Podobno nie ma ludzi idealnych. Ale podobno też nie je się ogórków kiszonych z nutellą, podobno nie chodzi się w zimie w trampkach, podobno nie wita się wiosny kąpielą w jeziorze, podobno nie uśmiecha się przy odpowiedzi z chemii, podobno nie lubi się poniedziałków, podobno nie łączy się zieleni z czerwienią. Widzisz, u mnie wszystko jest możliwe. Nawet Ty jako ideał.
|
|
 |
Uśmiechniesz się jeszcze chociaż raz do mnie? Tak, jak kiedyś uśmiechałeś się milion razy dziennie? O! Właśnie tak! Dzięki, za te iskierki w oczach. Wielkie dzięki, za te kąciki ust podniesione ku górze. Fajnie tak widzieć, gdy jesteś przy mnie szczęśliwy. Ale czekaj.. Gdzie odchodzisz? Czemu znikasz? Nie, proszę, nie zostawiaj mnie. Dlaczego to robisz? Dlaczego uciekasz nawet z moich myśli?
|
|
 |
Dość często się uśmiecham, na tyle często żeby strzelić sobie kulkę w łeb. Dużo rozmawiam z ludźmi, dobra opcja, żeby wziąć sznur. W sumie jest okej, chyba na tyle okej, żeby podciąć sobie żyły.
|
|
 |
Spoglądam w przeszłość. Wspomnienia wracają jak w jakimś pieprzonym filmie. Nagle czuję na sobie twój wzrok. Czuję twój zapach, który mnie cholernie podniecał. Widzę twoje śmiejące się do mnie oczy i idealną twarz. Leżysz u mnie na łóżku, a gdy podchodzę do Ciebie i wyciągam dłoń w twoim kierunku, Ty nagle znikasz. Pryskasz jak bańka mydlana. Pozostawiasz po sobie jedynie zagrzaną kołdrę i zapach twoich perfum, który to sprawia, że to ja jestem maksymalnie rozgrzana. Pozostawiasz po sobie tylko próżnię w moim sercu niezdolną do jakichkolwiek uczuć.
|
|
 |
Gdzieś tam między wersami czyha kłamstwo. Jest już jak mój odwieczny kompan - codziennie towarzyszy mi w mojej wędrówce. Tylko ostrzy pazury by niby niepostrzeżenie, niby ukradkiem pokazać się całemu światu. Czai się gdzieś tam w środku, by ujawnić się w najmniej oczekiwanym momencie. Zacznie wyniszczać moje wnętrze, by zakłócić mój spokój, by zniweczyć mój plan, aby zachwiać moim światem. A Ty? Czy twoim życiem też rządzi kłamstwo? Czy dałeś się mu wciągnąć w tę grę? Nie daj się mu stłamsić, walcz, dopóki starczy sił.
|
|
 |
Codziennie spoglądam w lustro i codziennie widzę zmęczoną twarz. Osobę, która w żadnym stopniu nie jest pogodzona z życiem. Nie ma nikogo dla kogo mogłaby się starać, dla kogo mogłaby pójść nawet do piekła. Dziewczyna, która mimo swojego młodego wieku już dawno zgubiła sens życia i za cholerę nie może go odnaleźć. Oczy podpuchnięte od płaczu, usta spierzchnięte od słonych łez. Dziurę po sercu w klatce piersiowej, przez którą także uciekła dusza. Codziennie spoglądam w lustro i widzę w nim wrak człowieka.
|
|
 |
Stoję oparta bezwiednie o ścianę. Widzę jak jego ciało unosi się równomiernie w lekkich podskokach. Ucieka ode mnie. Ucieka przede mną. Nie chce mnie znać. Jego kolorowe ciuchy można rozpoznać w całym mieście. Z ciemnego zaułku, w którym stoję widać dokładnie każdy detal - znakomicie ułożone włosy, nieludzko zielone oczy, jego doskonały nos, pełne usta i perfekcyjną sylwetkę pod perfekcyjnie dobranym ubraniem. Wokół niego roztacza się aura spokoju, aura szczęścia.
- Mogłabym się zakochać. - przemknęło mi przez myśl.
Wygląda zupełnie idealnie w tym nieidealnym, pieprzonym świecie. Ale ten ideał ucieka ode mnie, sens życia opuszcza mnie na dobre..
|
|
 |
Moja dusza nie może pokonać tej pieprzonej grawitacji, mimo ogromnej chęci na odbicie się od ziemi i wzlecenie gdzieś tam wysoko w chmury, wybicie się ponad przeciętność i szarość tego świata ciągle jest ściągana na glebę. Świat ma już dość takich ekscesów i jak wyczulony klawisz pilnuje porządku. Pilnuje by żadna "zagubiona" duszyczka nie uciekła poza horyzont ludzkich możliwości, ludzkiej wyobraźni. Nie tolerują tutaj odmieńców, tutaj wszyscy muszą być jednakowi, tłamszą każdą nietuzinkowość...
|
|
 |
Czy jeszcze kiedyś dam radę wygrzebać z dna duszy zakopane tam dawno resztki słońca i przykleić je z powrotem na moją drogę, którą ludzie szumnie nazywają życiem?
|
|
 |
bo przecież kiedy człowiek traci nadzieje, traci dosłownie wszystko..
|
|
 |
Patrzę w oczy śmierci, widzę już jak łakomie oblizuje wargi na samą myśl, że zaraz będę po jej stronie. Wyciąga dłonie w moim kierunku. Chce już mieć moje ciało, chce wiedzieć, że jestem jej. W jej oczach widać chore podniecenie, a kąciki ust podnoszą się ku górze tworząc tym samym złowrogi uśmiech. Uśmiech, którego przestraszyłby się nawet największy zbrodniarz. Uśmiech, który rozrywa moje ciało na kawałki.
|
|
|
|