Patrzę w oczy śmierci, widzę już jak łakomie oblizuje wargi na samą myśl, że zaraz będę po jej stronie. Wyciąga dłonie w moim kierunku. Chce już mieć moje ciało, chce wiedzieć, że jestem jej. W jej oczach widać chore podniecenie, a kąciki ust podnoszą się ku górze tworząc tym samym złowrogi uśmiech. Uśmiech, którego przestraszyłby się nawet największy zbrodniarz. Uśmiech, który rozrywa moje ciało na kawałki.
|