 |
magdapolak1998.moblo.pl
myślałaś kiedyś o tym żeby tak po prostu zniknąć? zostawić klucze tam gdzie zawsze je zostawiasz nie zamykać za sobą drzwi i zniknąć
|
|
 |
- myślałaś kiedyś o tym żeby tak po prostu zniknąć? zostawić klucze tam gdzie zawsze je zostawiasz, nie zamykać za sobą drzwi i zniknąć
|
|
 |
' co dziś Olka będziesz robić? ' - usłyszałam odbijające się echo za mną. obróciłam się. zobaczyłam pięć dziewczyn, których szczerze nienawidzę. ' wielkie przyjaciółki od święta. ' - syknęłam pod nosem. ' może pójdziemy na zdjęcia? ' - zapytały chórem. ' no jasne. ' - chamsko odparłam. uśmiechnęłam się do każdej po kolei. ' no to jak? ' - podpytywały. ' nie mam dziś czasu. ' - dodałam. ' zawsze nie masz. ' - wyjąkała jedna z nich. ' po prostu dla Was nie mam. ' - wybuchłam w twarz najwyższej. ' a chociaż dla Maćka masz? ' - rzuciły. ' hm, ale przecież on jest moim przyjacielem. ' - odpowiedziałam. ' no My też jesteśmy Twoimi przyjaciółkami. ' - były całkowicie poważne. ' ale jesteście fałszywe. ' - pomyślałam. po momencie milczenia. ' przyjaciółki są ze mną przynajmniej szczere. nie chcą tylko iść ze mną na zdjęcia dlatego, iż mam dobry aparat. ' - złapałam jedną za nadgarstek. chciała mnie popchnąć. ' i widzisz? zazdrość Wami kieruje. ' - na koniec syknęłam. zamilkły
|
|
 |
. i nieważne czy ma niebieskie, zielone, czy brązowe oczy . są Jego, więc są najpiękniejsze . < 3
|
|
 |
' zapomniałem co nas kiedyś łączyło. ' - rzucił tak bez powodu. ' Ja nie zapomniałam. doskonale pamiętam, jak bardzo płakałeś prze ze mnie. ' - odparłam. spuściłam głowę w dół. spojrzał na mnie. ' przecież to Ja zepsułem, prze ze mnie nie ma nas. ' - dodał. ' no to czemu płakałeś? dlaczego nie wróciłeś? ' - zapytałam. ' bolało mnie to, że nie mogliśmy być cały czas blsiko. byłem zazdrosny o Twoich przyjaciół. ' - wspomniał. ' mogłeś mi powiedzieć. ' - syknęłam. ' może jeszcze kiedyś zaistniejemy. ' - wyjąkał. złapałam go za rękę. ' mam już kogoś. ' - wy szeptałam. założył kaptur i nagle obrócił się do mnie tyłem. ' no spoko. ' - spłynęły po policzku łzy. ' ale.. ' - zaczęłam. ' kocham Cię.. nieważne. ' - przerwał.
|
|
 |
Zrozum, że jesteś dla mnie ważny, nie dlatego że masz zajebiste oczy, tylko dlatego że masz genialny charakter.
|
|
 |
Sprawiasz, że czuje się inna. Inna niż wszystkie. :*
|
|
 |
Owszem byłam zakręcona rzeczywistością, ale uwierz mi zauważyłabym gdybyś kochał, więc nie wmawiaj mi tego.
|
|
 |
Jestem realistką, dlatego nie róbcie mi błędnych nadziei mówiąc że on KOCHA. Nie kocha, bynajmniej nie kocha tak mocno jak ja.
|
|
 |
czemu jakoś nie chce mi się wierzyć w to co mówisz? a już wiem! może dlatego, że wcześniej tyle razy mnie okłamywałeś, oszukiwałeś i wystawiałeś do wiatru ?.
|
|
 |
pamiętam jak budził mnie pocałunkiem, w ten cudowny sposób rozpoczynając kolejny wspaniały dzień. zawsze robił mi za słodką kawę i choć wiedział że nie jadam śniadań, przygotowywał coś smacznego. otulał mnie kocem gdy w jesienne wieczory drżałam z zimna. kupował czekoladę zawsze, gdy czuł że mam zły dzień. troskliwy i opiekuńczy, 24 na dobę. i kochał mnie. taką ciepłą i prawdziwą miłością. prawdziwą - ale nie wieczną. z czasem przestałam pić kawę, a on nie przyrządzał śniadań. ja nie marzłam, on nie kupował słodyczy. nadal był opiekuńczy i ciepły, ale inaczej. co raz mniej. aż w końcu coś się chyba skruszyło. ani cień dawnej czułości nie towarzyszył mu, gdy zostawiał mnie samą. samą z problemami, życiem i niespełnioną miłością.
|
|
 |
wchodząc do jednego sklepu, wpadłam na bruneta z brązowymi oczami. chciałam go przeprosić. nagle znalazłam się w znanych mi ramionach. nie spodziewałam się, że to starszy o rok ode mnie wujek. ' ahah, a to Ty. ' - wy szeptał. ' o hahahah. ' - wybuchnęłam. przytulając mnie, zaczął się ze mną witać. nie widziałam go przez kilka miesięcy. ' a co u Ciebie? ' - zapytał. ' dziękuję. jeszcze żyję. ' - syknęłam. ' no to dobrze. ' - przetarł opuszkami palców moje załzawione oczy. ' co się dzieje? ' - wyjąkał. ' nic. ' - uśmiechnęłam się. zauważył, że idzie nasz wspólny kumpel. ' o siema zakochańce. ' - rzucił. ' siema, siema. ' - odparliśmy. ' czemu jesteście smutni? ' - zauważył. ' miłość. ' - wy szeptaliśmy. ' kiedyś było okej wiesz, że to Ja wszystko zjebałem. ' - spojrzał na mnie. młodszy wujek złapał mnie za rękę. ' no idziemy na gorącą czekoladę? ' - szybko zmienił temat. ' o tak! ' - odparłam. nie musiałam się wysilać, i mówić ze łzami byłemu chłopakowi, jak bardzo go za to nienawidzę.
|
|
 |
z wirtualnej miłości też trudno się wyleczyć.
|
|
|
|