| 
                                                                            
                                                                                            
                                                
                                                
                                                                                                                            
                                            
                                        
                                        
                                                                                        
                                                
                                                     
	
		
													
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| dziś.? dziś wódka i dobry melanż zastępuje mi miłość… są dni, gdy nie potrafię podnieść się z łóżka, a jeśli już to zrobię to tylko po to, by wziąć telefon i dowiedzieć się, kiedy następna impreza… chodzę spać o 4 - czasem wstanę do szkoły, czasem zwyczajnie śpię, mając wyjebane na edukację - o ile można to tak nazwać… przesiaduję przy biurku godzinami, klejąc kolejne szesnastki o swojej bezsilności… spadam w jebany dół, z którego wątpię, czy zechcę się wygrzebać . |  |  
	                   
	                    
             
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| widzisz te dzieciaki.? one dziś nie grają na boiskach w piłkę - oni na nich piją… dziś podwórka zastępują im domy, a dragi - kolacją… te domy, te osiedla nie dają im perspektyw na lepszą przyszłość… rodzice alkoholicy, których głównym celem jest kolejna flaszka - nie obiad… i Ty śmiesz mówić o tych dzieciakach ‘margines’.? to wytłumacz mi, kto sprawił, że są tym marginesem.? bo napewno mają większe ambicje, niż szlajanie się po osiedlach i kitranie w bramach, uwierz. |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| chciałabym wreszcie wyrzucić z siebie wszystko to co boli, chciałabym powiedzieć Ci, co tak na serio czuję, że to Ty od pewnego czasu jesteś najważniejszym szczegółem w tym pieprzonym życiu, że jeszcze nikt nie zamieszał mi tak w sercu i nikogo ust nie pragnęłam tak bardzo, jak Twoich, wiem jak jest, ja jestem tu, a Ty tam, chociaż dzieli nas tak wiele, to coś jednak cholernie przyciąga, z każdym dniem coraz bardziej… to boli, boli mnie świadomość, że może pewnego dnia staniesz się tylko jednym z tych jebanych snów, że pewnego dnia podziękujesz za wszystko i po prostu odejdziesz. |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| nauczyli nas regułek i dat, nawbijali nam mądrości do łba, powtarzali, co nam wolno, co nie, przekonali, co jest dobre, co złe, odmierzyli jedną miarą nasz dzień, wyznaczyli czas na pracę i sen, nie zostało pominięte już nic, tylko jakoś wciąż nie wiemy jak żyć. |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| trochę wina, żeby zapomnieć, kilka papierosów, żeby zrozumieć. |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| któregoś dnia pojmujesz nagle, że całe Twoje życie jest okropne, nie warte zachodu, jest horrorem, czarną plamą na białym polu ludzkiej egzystencji… pewnego ranka budzisz się z lękiem, że będziesz żyć. |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| jedna chwila zmienia wszystko i pozostawia Cię z milionem myśli, których nie potrafisz zrozumieć. |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| czasami myślę, że jako dziecko swój pierwszy krok zrobiłam lewą nogą. |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| mam wyjebane na to, że komuś nie podoba się moja smutna mina i krzyczy, bym nie smuciła… to co do chuja, mam szczerzyć zęby, jak popierdolona, gdy jest mi tak cholernie źle.? śmiało, uśmiechaj się ile wlezie, czując tak ogromny ból, życzę powodzenia, kurwa. |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| zwykły, szary człowiek z workiem problemów na plecach. |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| i po tylu miesiącach mówisz, że do siebie nie pasujemy.? to jakbyś powiedział biedronce, że nie pasują do niej kropki, a w czerwonym jest jej nie do twarzy. |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| zobacz… jest jesienne popołudnie, moglibyśmy teraz ze splecionymi rękoma spacerować po parku, wdychać te miejskie zanieczyszczenia, a nie siedzieć w samotności, w pustym i zimnym pokoju, czując zapach czwartej już dziś kawy. |  |  
	                   
	                    |  |