|
heartache.moblo.pl
Samotność... no cóż nawet pogoda pasowała do scenerii. Nieciekawe paskudne stalowoszare chmury wypełniły każdy centymetr nieba. Została sama wszyscy tzw. przyjaci
|
|
|
Samotność... no cóż nawet pogoda pasowała do scenerii. Nieciekawe, paskudne, stalowoszare chmury wypełniły każdy centymetr nieba. Została sama; wszyscy tzw. "przyjaciele" odeszli. Po raz kolejny wpatrywała się w niebo - jedyne zajęcie, jakie ostatnio wypełniało jej dni. Zwinęła się w kłębek i płakała, dopóki nie zasnęła.
|
|
|
Myślami wciąż wracała do chwil, w których czuła się tak szczęśliwa; kiedy ją obejmował, a ona wtulała się w niego, opierała głowę o jego klatkę piersiową i czuła, jak szybko bije jego serce.
|
|
|
Chodzi o to, że teraz to była naprawdę poważna sprawa i potrzebowała przyjaciela, z którym mogłaby się tym podzielić. Najlepszego przyjaciela. Tylko,że.. właśnie odczuwała ten cholerny ból kiedy ktoś tak bardzo bliski staje się całkiem obcy.
|
|
|
Podeszłam do niego bliżej. Na tyle blisko, że mogłam widzieć każą oddzielną rzęsę wokół jego oczu. Moje serce biło mocno. Spojrzał na mnie i nagle zdałam sobie sprawę, że tak.., tak bardzo za nim tęskniłam. Tylko przy nim mogłam być w pełni sobą. I wtedy on, patrząc na mnie, przysunął się bliżej. Zamknęłam oczy, gdy jego usta - ciepłe i miękkie - przylgnęły do moich.
|
|
|
Okazało się, że Królewicz z bajki znalazł już swoją Królewnę. Ale jak to? A co z kopciuszkiem? No cóż; radość ukochanej Królewicza - rozpacz kopciuszka, jej śmiech - to kopciuszka łzy. No ale co dalej? Nie ma "happy end'u"? Nie; kopciuszek już na zawsze pozostanie tylko kopciuszkiem...
|
|
|
Przywarła do niego jak dawniej. Objął ją ramieniem; wydawało mu się, że przez grube warstwy wełny i futra czuje jej ciepło, bliskość, miłość.
|
|
|
Żywiła cichą nadzieję, że któregoś dnia zobaczy go takiego jak niegdyś, zły czar pryśnie, pęknie zwierciadło czarownika, wypłynie razem ze łzą ostry okruch kaleczący serce.
|
|
|
Dowiedziała się, że zostało jej kilka lat życia - załamała się. On - mimo to, kochał ją, i dbał o nią. Prawie nie wychodził, nie chciał zostawiać jej samej, cały czas bał się, że zrobi coś niepoczytalnego. Z niepokojem śledził wszystkie wyjścia na balkon, wyobrażał sobie lot ku ziemi, ciężkie uderzenie o asfalt, czyjś przeraźliwy krzyk. Umyślnie popsuł zamek w łazience, by nie dręczyć się wizjami wody czerwonej od krwi, martwej twarzy omywanej puszystą pianą i przewieszonej przez krawędź bezwładnej ręki, z której palców skapują pojedyncze krople. Zrobił surową selekcję leków w apteczce, usunął wszystko, co mogło spowodować charczenie wśród nocy i śmierć przed pojawieniem się lekarza, któremu pozostanie odsunąć powiekę i stwierdzić: za późno. Usunąwszy środki nasenne przed nią, podkarmiał się nimi sam, inaczej nie zmrużyłby oka; tak bardzo się o nią martwił.
|
|
|
Ludzie żebrzą o pieniądze. Ona - żebrała o miłość.
|
|
|
Z miłośćią jest jak z cieniem, kiedy ty uciekasz, cień podąża za tobą, kiedy ty gonisz, cień ucieka.
|
|
|
|