|
freezoneofhappiness.moblo.pl
Sieć jest złem. Panoszący się pedofile nie dają spokoju. Hejterzy niszczą ludzi niektórzy nie wytrzymują giną. Nie chce żeby cos takiego mnie spotkało. Chce mieć rację
|
|
|
Sieć jest złem. Panoszący się pedofile nie dają spokoju. Hejterzy niszczą ludzi, niektórzy nie wytrzymują, giną. Nie chce żeby cos takiego mnie spotkało. Chce mieć rację w tym co myślę, chcę mieć pewność, że to co się dzieje nie jest fikcją. Nie jest złudzeniem.
|
|
|
Dookoła jest tak dużo bólu. Nie we mnie, w nich. We wszystkich. To nigdy się nie skończy, wciąż ktoś będzie odczuwał ból.
|
|
|
Czuję się taka samotna. Mając przyjaciół, mając osobę, która podobno kocha czuję się jakbym była oddalona od wszystkich o kilkaset mil. Łzy mimowolnie spływają po moim policzku. Czy jest jeszcze ktoś komu zależ ? To pytanie huczy mi w głowie od dawna i chyba nie poznam odpowiedzi.
|
|
|
Zawsze stanie się coś co podłamie mnie i moje uczucia. Tracę pewność siebie, znowu. Kolejne uczucie, które powoli okazuje się złudne, fałszywe. Powoli przestaje ufać. Powoli znowu zamykam się w swoim kokonie.
|
|
|
Pogodziłam się z rzeczywistością, z odtrąceniem. Teraz jest lepiej, wiem komu na mnie na prawdę zależy. Kto mnie kocha za to jaka jestem, kto jest przymnie nie zwracając uwagi na okoliczności.
|
|
|
Nie potrzebnie to ukrywałam, nie potrzebnie dusiłam w sobie emocje. Teraz jest lepiej. Czuję się wolna, zrozumiała. Teraz tylko pozostało mi pozostać przy tym.
|
|
|
Teraz oddam ci wszystkie moje grzechy, pozbędę się ciężaru, nadziei, niepotrzebnych łez. Zobaczysz jak boli gdy jest się mną.
|
|
|
Chce mi się wymiotować od tej całej miłości. Wieczne pytania "co mu kupić na święta?" dobijają mnie. Płaczę w drodze do szkoły, na lekcji w łazience, w drodze do domu, wieczorem. Chciałabym by w końcu przestało mi zależeć, albo znaleźć kogoś kto zapełni pustkę w moim sercu.
|
|
|
Tak na prawdę moge pomilczeć tylko z tobą. Tylko z tobą mogę poczuć się swobodna i szcześliwa. Dziękuję za to, że jesteś bo jesteś dla mnie wszystkim.
|
|
|
[4] Dowiedziała się. Lekarz nie miał wyjścia, a raczej sumienia. Wymusiła informacje łzami. Pobiegła do niego. Stanęła w drzwiach i znieruchomiała. Leżał na łóżku cały blady, posiniaczony. Podeszła bliżej. Zaczęła płakać. Upadła na kolana trzymając jego dłoń. Poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciła się. To jego przyjaciel. Był z nimi wtedy na imprezie. usiadł obok niej. "Kopali go, jeden nachylił się i uderzył go kilka razy w twarz. Próbował się bronić. Podbiegłem z kilkoma chłopakami jak już stracił przytomność. Ciebie znaleźliśmy po kilku minutach." Spojrzał na niego. " Jeżeli umrze to .. " Jęknęła. "On nie umrze, nie może. Potrzebuję go." Powiedziała i oparła głowę o łóżko. Nie powiedział nic. Wstał i wyszedł. Czuwała przy jego łóżku i czuwa nadal.
|
|
|
[3] Pomóc mu, ale nie było jej to dane. Złapał ją za włosy i uderzył nią o maskę. Poczuła przeszywający ból. Upadła. Usłyszała krzyk. Zobaczyła jego ciało. Wyciągnęła dłoń. Kopali go. Był nie przytomny ale go kopali. Kopną ją raz czy dwa. Jęknęła ostatni raz.
Wróciła do żywych. Do zimnego świata ludzi bez uczuć. Przynajmniej tam, w tej ich strefie, mogła z nim porozmawiać. Otworzyła oczy. Zamrugała kilka razy. Nad jej łóżkiem stali oni. Ci, na których czekali plus on. Jej były. Uśmiechnęła się delikatnie. "Gdzie on jest?". Spojrzała na nich. Ich wszystkich wyrazy twarzy zmieniły się. Do jej oczy napłynęły łzy. Pomyślała o najgorszym. Uniosła się delikatnie. Ból na więcej jej nie pozwalał. Podniosła koszulę. Ku jej przerażeniu ujrzała dużego siniaka. "Gdzie on jest?" powtórzyła nie patrząc na nich. Kilka godzin później wypisali ją. Nie wyszła ze szpitala. Siedziała skulona na krześle na korytarzu czekając aż ktokolwiek powie jej co z nim.
|
|
|
[2] Szybko ze skoczył z samochodu. Odepchną go i osłonił ją swoim ciałem. Napastnik zamachną się na niego. Unikną ciosu schylając się. Uderzył go w brzuch. Słyszał jej krzyki. Odwrócił się i chciał do niej iść. Nie udało się. Kolejnych trzech podeszło do nich. Jeden z nich pomógł Przemkowi, a dwóch pozostałych okładało go. Upadł. Poczuł coś ciepłego na policzku. "To krew." Pomyślał. Podniósł się. Uderzył kilka razy jednego z nich. Rozejrzał się. Nie było Przemka. Nie było jej. Chciał biec, szukać jej. Nie udało mu się. Poczuł jak ktoś łapie go za szyję. Upadł.
"Była przerażona. Jej oczy napełniły się łzami. Wyrywała się, biła go. Waliła pięścią w jego twarz, tors, plecy. Kopała i krzyczała. Traciła siły. Czuła jak zaraz upadnie na zimną ziemię. Jakby chciała już upaść i nie czuć tego do czego to wszystko zmierzało.
Przygniótł ją swoim ciałem i rzucił na samochód. Szarpała się. Krzyczała. W końcu podniosła kolano i kopnęła go w krocze. Jękną z bólu. Odepchnęła go i chciała uciekać.
|
|
|
|