|
Od paru miesięcy zabija i rozpierdala mnie od wewnątrz tęsknota i poczucie winy. Cholerne poczucie winy, który nie chce minąć i które już zawszę będzie mi towarzyszyło. Utrata osoby która znała mnie najlepiej i była najbliższa jest największym bólem jakiego mogłam doświadczyć. Była jedyną osobą, która tolerowała każdy mój wybryk. Była, gdy wszyscy się ode mnie odwracali. Podawała rękę gdy stałam na przepaści. A dzisiaj już jej nie ma. A ja muszę, żyć z tym chorym sumieniem, które przypomina mi nieustannie o tym, ze to ja zawiniłam. Serce bije ledwo wyczuwalnie. Dusza jest rozszarpana na miliony maleńkich kawałków a podświadomość - ona nie może sobie z niczym poradzić. Nie może sobie poradzić z z tym co się wtedy stało. Z brakiem tak wspaniałego człowieka. Z brakiem osoby, która dawała mi wszystko, nie dając nic. W tą pamiętna noc, wszyscy daliśmy się ponieść emocjom, które przechyliły szalę, zmieniającą wszystko, włącznie z normalnym życiem. Jak i jego odebraniem.
|