|
dreamscametrue.moblo.pl
1.On miał wszystko kochającą rodzinę wielki dom a w nim salon z pianinem przy którym co roku na święta zbierali się córka grała i rozbrzmiewała kolęda był sz
|
|
|
1.On miał wszystko, kochającą rodzinę,
wielki dom, a w nim salon z pianinem,
przy którym, co roku na święta zbierali się,
córka grała i rozbrzmiewała kolęda,
był szczęśliwym lekarzem, lecz jak to lekarz,
więcej czasu miał nie dla nich, lecz dla obcego człowieka,
żona? w końcu znalazła lepszy model,
wzięła dzieci i wyjechała jego samochodem,
po kilku latach sądów ta jego kochająca piękność,
z premedytacją zabrała większość,
wpadł w wódę, przepił resztę majątku,
zaczęło mu brakować zdrowego rozsądku,
pewnego dnia rozwiał nadzieję płochą,
został na bruku, gdy w pracy wyczuli alkohol,
teraz miejsce, w którym zaśnie jest jego domem,
a Pracą ten odrapany wózek ze złomem.
|
|
|
5.On miał rękę pod bluzką, bo ocierał jej plecy
Delikatnie rozpiął biustonosz, kładąc na ziemi
A drugą miał w punkcie najbardziej erogennym
I był dobry, w sumie oboje byli doświadczeni
Ona czuła podniecenie gdy ją całował po szyi
Ale chyba chciała więcej, a on przecież był inny
Czuła taki dobry smak, to jak nigdy za życia
Może to przez ten nastrój, przecież to romantyczka
Oddała mu siebie całą, potem zasnęli nago
Noc była taka ciepła, gwiazdy szeptały 'dobranoc'
Gdy obudziła się rano, była sama, wstając
Obok niej leżało 4 złote w drobnych
I kartka z napisem 'żeby nie było, że za darmo'
Zczaj to!
|
|
|
4.Mieli iść nie daleko, ale płynęli w rozmowie
Tak, że szli równo z rzeką i zanim się spostrzegli
Byli gdzieś, gdzie nie wiedzą, a żeby nie iść dalej
Usiedli na zimny beton
Ludzie tam nie chodzili, choć widok był piękny
Po drugiej stronie światła odbijały się od rzeki
Ona dalej opowiada, wyschły już jej powieki
Jest taka otwarta, myśli, on też jest szczery
Nagle dostała impuls, ujrzała wzrok jego
Nastała cisza, z ich słów zostało tylko echo
Powoli się zbliżał, jego serce biło lekko
Ale jej biło jakby zaraz miało złamać żebro
Pocałowali się, a potem zapłonął w nich ogień
Podniecenie zjadło lęk, czuła się wtedy już dobrze
Miała podświadomą chęć, wtedy były jej dni płodne
I dała jakby klucz, pozwalając rozpiąć spodnie
|
|
|
3.Nieopodal przechodził lovel, miał dobry dzień
Nie chwaląc go przed końcem, szedł na podryw gdzieś
Miał tylko 4 złote, a chciał dobrze zjeść
Na chwilę usiadł w parku, na ławce tuż obok niej
Prawie zapadał zmierzch, więc już nie widziała twarzy
A do tego padł cień drzew, na niego usiadłszy
On przeliczał drobne, choć wiedział ile ma ich
A na prawdę usiadł, by sprawdzić czy ona popatrzy
Coś kazało mu podejść, a jej się przedstawić
Mimo, że w jej głowie świat nie był poukładany
Nie miała wtedy nikogo, komu mogłaby się żalić
Pomyślała, że przedstawi wtedy cały przebieg sprawy
On zrobił mądrą minę, pocieszając ją słuchał
Nic nie robił na siłę, kiedy czule ją przytulał
Sprawił wrażenie dość silne, że rozumie jej uraz
Aby ukoić jej ból mówił 'ten gość to kutas'
Zaproponował spacer
|
|
|
2.Druga strona, inna bajka, laska- rzucił ją chłopak
Była zaangażowana, niestety nie w jego oczach
Normalnie nie zachwiana, chociaż dzisiaj ma doła
Jest taka sentymentalna, ciężko jej się z tym uporać
Czuje, że straciła sens, choć myślała, że jest silna
Wylewa sporo łez, bo wie, że nie zasłużyła
Na taki cios jakim był kres tego czym żyła
I przypomina sobie chwile z eks gdy z nim była
|
|
|
1.Mówili na niego lovel, bo podobno był przystojny
Miał branie u kobiet, w ich oczach był taki słodki
I napewno nie był draniem, a jak już to nie świadomym
Mówił, że nie ma zalet, przez to wydawał się skromny
Mimo że miał wielki talent, umiał sprawiać pozory
Tak, że gdy poznawał pannę jej los był przesądzony
Stał i patrzył na nią z góry, trzymając jej włosy
Ubranie mieli na sobie mniej więcej do dwóch godzin
|
|
|
Żyjmy pełniej, żyjmy bardziej, mocniej, razem płyńmy w nasze emocje. Wszystko, co takie skomplikowane na dobrą sprawę jest takie proste. Wystarczy spojrzeć, jest tak dobrze, spojrzeć z boku, niepokój odszedł. Znamy się tak krótko, ale ja myślę, że świat może jutro nie istnieć!
|
|
|
Bo ja już taka jestem. Siedzę pod ścianą, wpatrzona w podłogę, nieodzywająca się. Za to w środku krzyczę. W środku śmieję się lub płaczę. W środku lubię, bądź nienawidzę.
|
|
|
A teraz wypijmy za błędy. Za wszystkie niespełnione szanse, za tych frajerów, którzy nas ignorowali, za te wszystkie plotkary, które jedyny sens swojego marnego istnienia widzą w rujnowaniu życia innym, za te wszystkie nieprzespane noce, za ten płacz w poduszkę. Za wszystko, co się zjebało, i co się jeszcze zjebie. Wypijmy.
|
|
|
jeśli ktoś prosi nas o pomoc, to znaczy że jesteśmy jeszcze coś warci.
|
|
|
Cholera mnei bierze gdy widze te zapatrzone w siebie panny. Jedna z nich lata sprzedaje na lewo i prawo swoja grubasną dupę. By dostać na trawkę. Druga pyskata szmata. Uniesie głowe odszczeka coś i mysli że jest zajebista. Jak co do czego przychodzi i szuka pocieszenia. trzecia a tu szkodaa słów. dogada ale sory to mnie to nei rusza. tylko w swoim zyciu osób tyle zraniła ze szkoda gadać.
|
|
|
Myślę, że tu nie pasuje. A co jeśli urodziłam się w nieodpowiednim czasie? Czuje, że tu nie pasuje. Ludzie których znam nie przywiązują się tak szybko, a żeby zapomnieć wystarcza im dobra impreza i alkohol. Nie jestem z tych, którzy słowo "kocham" nie traktują poważnie. Mi nie przychodzi ono z łatwością. Dla mnie mnie miłość ma znaczenie.
|
|
|
|