|
dreamqueen.moblo.pl
I'm sorry for loving you
|
|
|
Nienawidzę miłości, nienawidzę siebie, nienawidzę Ciebie, nienawidzę, ze nie mogę Cię zostawic, nienawidzę, że Cię kocham... Tak mocno ranisz, ale tak mocno chce być przy Tobie. Po policzku spływa gorąca łza
|
|
|
Sprzeczne uczucia mieszają się jak morskie fale, zalewają umysł
|
|
|
Chyba spadam w otchłań, choć nic się nie dzieje, ale tylko na zewnątrz, wewnątrz sztylet w sercu, umyśle, proszę przestań! Chyba wariuję
|
|
|
Obsesyjne myśli huczą w głowie i szum w uszach, nie rozumiem, nie umiem, nie potrafię, co się dzieje? Wszystko wiruje, niech ktoś pomoże, popadam w psychozę, a jeśli się rozsypie moje życie? Chcę je posklejać, choć jeszcze jest całe
|
|
|
I znowu się boję i znowu jestem oschła. Chcę być sama, ale jednak nie chcę, w środku wszystko drży. Nie mam czym oddychać.
|
|
|
Zawiera się jednym słowem w wiernych rzekach czekań, w koralikach ucieczek skapujących bezładnie spomiędzy splotu sznurowań ust i powiek, po wiek, nie powiem, nieostatni. Gmatwa mi i zaciera ogląd szerszy, skądinąd niewąski, parapet, co przybrał odcień rozgrymaszonego nieba.
Rozrzucam się po trawie, wszak po-trafię, wpośród czterobezlistnych niekonicznyn, trzema kończynami.
Ponad nami przepływały chmarami, nas, nad chmurami, nieba.
|
|
|
Wiatr dąży do drążenia rozdroży, przemienia wprost w niewidzenia, na drugą stronę wyprowadza z równowagi wychodzeniem z siebie; nie stać mnie obok, nie starczy mi czasu. Rozlałam mleko- ciepłe i miękkie do tego stopnia, iż nie pozwoliło płakać, białe w odcieniach smutnych chmur, chmar nieb, co smakują brak(iem) pojęć,
słowem(,)
ponad miarę,
pod wody
za płaty
utłuczonych pł,ucieczkami
|
|
|
Siedzę na parapecie, chłód nocy przedostający się przez uchylone okno przeszywa mnie na wskroś... Obserwuję dym z mojego papierosa, który cofa sie do pokoju, patrzę na samochody stojące na chodnikach... Patrzę ale nie widzę, myślami jestem nad tym wszystkim, staram sie pojąć ten jebnięty świat... Kolejna bezsenna noc, dobij mnie proszę, bo nie mam siły
|
|
|
Mam tak miękkie serce, takie kruche, czuje jak boli, czuje ból fizyczny, choć to siedzi w mojej głowie, znikam, po kawałkach... Przestaje istnieć, nie mogę patrzeć jak cierpisz, moze Ty bardziej na pokaz, a mnie boli dogłębnie
|
|
|
Cierpienie tak wielkie, aż nie mieszczące się we wnętrzu duszy, w serce wstrzyknięty kwas. Bol rozrywający na milion kawałków, każdy milimetr psychiki, trujące myśli powolnie paraliżujące optymizm i szczęście, serce, które przetrwa, lecz pozostanie w lodowatym letargu, z którego może go wyrwać jedynie ciepło drugiego serca, nieskażonego depresja, chorego na szczescie.
|
|
|
Bez Ciebie zwijam się jak pies uderzony gumowym kablem
|
|
|
|