Wiatr dąży do drążenia rozdroży, przemienia wprost w niewidzenia, na drugą stronę wyprowadza z równowagi wychodzeniem z siebie; nie stać mnie obok, nie starczy mi czasu. Rozlałam mleko- ciepłe i miękkie do tego stopnia, iż nie pozwoliło płakać, białe w odcieniach smutnych chmur, chmar nieb, co smakują brak(iem) pojęć,
słowem(,)
ponad miarę,
pod wody
za płaty
utłuczonych pł,ucieczkami
|