|
I WIEDZ, ŻE TO ŁAMIE MI SERCE,
ALE KURWA NIE CHCĘ WIDZIEĆ CIEBIE WIĘCEJ, NIGDY WIĘCEJ.
|
|
|
rozmowy o życiu przy kawie lub w parku, czasem łzy, czasem śmiech, czasem lęk a czasem przy browarku. mieliśmy swój świat i raj, choć nie byliśmy razem.
|
|
|
źle czy dobrze - okaże sie pozniej. ale trzeba działać, smiało chwytać życie za grzywe. wierz mi malutka, załuje sie wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. czynów i decyzji, choć przynoszą czasem żal i smutek, nie żałuje się.
|
|
|
jeśli nie można zmienić sytuacji, trzeba ją po prostu zaakceptować.
|
|
|
sama wiem jak mam iść, sama swoją drogę wybiorę, gówno mnie obchodzi, czy pójdę prawidłowym torem.
|
|
|
są takie momenty, gdy ufa się już tylko Bogu, a wszystko czego chce się, to jakiś na szczęście sposób. gdy z kolejnych łez atak przychodzi złości, o ścianę niszczysz pięści, miotasz się w bezsilności. cicho cię proszę - chroń przed ścieżką ciemną, nawet najtwardsi mają chwile, kiedy potrzebują klęknąć. może ty mi pomożesz, gdy świat mój nagle legnie w gruzach, powiedz, czy mi się uda znaleźć spokój w życia trudach? wiem, to kolejna próba, których dużo było w sumie. każdy ma chwile, że by to wszystko jebnął i patrzy w lustro jak łzy mu ciekną. grzechów było wiele, dobrze wiem, nie jestem święty, jak każdy napotykam na życiowe zakręty, miewam czasem chwile, gdy czuję się za bardzo pewny i takie w których mój rozdział wydaje się zamknięty.
|
|
|
szacunek kiedy jesteśmy w gronie, kiedy jesteśmy poza, chciałby pieprzyć moją żonę.
|
|
|
słyszałam, że jesteś mym wrogiem i że życzysz mi źle, więc ja też źle życzę tobie. co to kurwa za leszcz, co oczernia bez powodu i chce cię widzieć na dnie, bo sam puka w nie od spodu? nie chodzi o fakt lecz chodzi o zasadę, dostaniesz karę chuj na ciebie kładę. traktowałam cię jak kumpla, ty byłeś zwykłą szmatą, choć mijają dni i lata wiedz, że zapłacisz za to. będziesz wołał SOS, lecz to będzie niemy krzyk, utoniesz w potoku własnych łez, nie mając nic. obrażasz za plecami, jesteś twarda figura,
bez zasad przypałowiec, nie człowiek a rura. tu nie ma miejsca dla ciebie zakłamana szmato, mentalny amator, marny z ciebie aktor. zaprzeczasz faktom, obce są ci zasady, bez charakteru kurwa kurwą aż do przesady. kiedyś byłeś moim przyjacielem, teraz jesteś moim wrogiem, weź idź w pizdu skazańcu i więcej tu nie wracaj, w końcu życie samo cię dopadnie i dokładnie zgnoi, wtedy poczujesz jak samotność boli.
|
|
|
widzę ciebie, słyszę głos, nie czuję dotyku, często myślę o tym do bladego świtu. znam smak krwi, potu, łez z resztą wiesz, jak jest, kiedy wszystko traci sens. kiedy myślę o tobie, to bezsilność znowu czuję, pisze parę zdań i do ciebie adresuję. ty mi nie odpowiesz, nie wiem, jak się miewasz, jak mam sobie radzić, kiedy żyć się odechciewa? czemu właśnie teraz mój umysł nie szwankuje? powiedz, jak zapomnieć, powiedz a spróbuję.
|
|
|
twoja obecność warunkiem mojego szczęścia. / KOCHAM CIĘ K
|
|
|
widzę twój uśmiech, czuję - nie jest prawdziwy, też się uśmiecham, ale nie jestem szczęśliwy. czasami mam ochotę iść, nie patrzeć za siebie, nie wracać, nie czuć nic i nic nie wiedzieć.
|
|
|
ona sama nie szukała miłości, lecz gdy zobaczyła go, nie miała wątpliwości, chciała tylko jego oczu i ramion, on patrząc na nią, chyba czuł to samo.
|
|
|
|