|
popełnia błędy, czasami nie wie, którędy ma iść, gubi się w sobie, by potem odnaleźć siebie i wybrać jedno z wyjść. raz nieogarnięty, raz ogarnia wszystko, zdobywa szczyty lub upada nisko. będzie cię chronił, skrzywdzić ciebie nie pozwoli, nie rób z niego na siłę dzieciaka, bo mu się w głowie popierdoli.
swym zachowaniem nie doprowadź do przesady, bo zamiast szczeniaczka będziesz miała psa na baby.
|
|
|
ruszam biodrami wypełniona tą pulsacją, widzisz, jak płonę, patrzysz na to z fascynacja. kiedy patrzysz na mnie, czuję gorące spojrzenie, rozpalam ogień, w którym widzisz nocy tej wybawienie. słońce zaszło, wiec chwyć mnie za rękę, chodź na spacer, zaśpiewaj piosenkę. dzisiejszej nocy opowiadać będziesz o tym, jak namiętne możne być spojrzenie, zmysłowy dotyk, jak wielką radość wnosi w życie pocałunek, nie zastawiaj się - serce wskaże ci kierunek.
|
|
|
nieważne dzień czy noc - na mnie możesz liczysz non stop, nie zwazając na nic zawsze będę obok. dziekuję tez za wszystkie chwile złe, w których ciągle byłaś obok mnie. nasz wspólny płacz i gniew nie raz zblizyły nas do siebie i to jak. dugestią innych nie kierujesz sie, zawsze sama decydujesz, czego chcesz.
|
|
|
jak prawdziwe jest to, co do ciebie pcha mnie? tylko przy tobie chcę, by tak mijały noce i dnie. kiedy patrzę na ciebie i krew we mnie wrze, nie myślę o tym, co jutro, nie myślę o tym, co złe.
|
|
|
mogę wyznać ci prawdę. jeśli tylko myślisz o tym samym, co ja, ale czy to jest warte tego byś ty nie mógl spać? chodźmy stąd i wyrzuty zostaw sobie na potem, ja i ty u ciebie na sofie.
|
|
|
to było wtedy, gdy w nocy do mnie przyszłaś, tak się cieszyłem, gdy ciebie zobaczyłem, a ty od razu zdejmujesz swe ubranie,
podchodzisz do mnie i siadasz na kolanie, ja zaskoczony o wszystkim zapomniałem, zadowolony od razu się oddałem.
|
|
|
byłyście mocne, miałyście ostre pomysły, po jakimś czasie już robiliśmy to przy wszystkich, byłyście gorzkie, umiałyście dobrze grać, te rozmowy, tematy - ten świat kurwa mać! przy was nie musiałem spać, tylko dalej jazda, opór, takie czyste, choć miała was połowa bloku.
nie byłyście zazdrosne, lubiłyście inne panie,
moje drogie - bo wcale nie byłyście tanie.
taniec, kluby, później jakieś mieszkanie,
zasypiałem z wami, budziłem sam w słabym stanie,
przez was rozstałem się z piękną dziewczyną, jedną nazywałem wódką, a drugą kokainą. dobra, przerwa - wypierdalać ścierwa! jedna od drugiej coraz bardziej jest pazerna. i tak by dłużej ten związek nie miał szans przetrwać, jednak to jedyny wniosek, że muszę już z wami zerwać. to jest koniec, choć do teraz jak wychodzę, to wpadam na jedną z was, nieraz wpadałem na was obie, nieraz szłyście ze mną w banię, raz melanż trwał i trzy noce, to nie było mi was żal, bo jesteście proce, weź tu wal je obie, tak długo się nie wytrzyma.
|
|
|
kłótnie, chora miłość, bez sensu związek, zazdrość, obawy, nerwy. nasz problem, a i tak cię kocham i wierzę w szczęście.
|
|
|
męczyli się z jej bólem wszyscy bliscy wokół, ale gdy była przy nim, osiągała święty spokój.
|
|
|
wolałabym kurwa wylądować na dnie, ale być z nim razem. zawsze byłam twarda, ale dzisiaj płaczę, bez ciebie nie ma mnie, ale chuj, skoro nic nie znaczę.
|
|
|
chciałabym, żeby kiedyś ktoś tak na mnie czekał,
że z tej wielkiej tęsknoty nie mógłby zasnąć.
|
|
|
dorastając uczymy się, że nic nie możemy zatrzymać na siłę, bo nic nie trwa wiecznie, wszystko kiedyś się kończy.
|
|
|
|