byłyście mocne, miałyście ostre pomysły, po jakimś czasie już robiliśmy to przy wszystkich, byłyście gorzkie, umiałyście dobrze grać, te rozmowy, tematy - ten świat kurwa mać! przy was nie musiałem spać, tylko dalej jazda, opór, takie czyste, choć miała was połowa bloku.
nie byłyście zazdrosne, lubiłyście inne panie,
moje drogie - bo wcale nie byłyście tanie.
taniec, kluby, później jakieś mieszkanie,
zasypiałem z wami, budziłem sam w słabym stanie,
przez was rozstałem się z piękną dziewczyną, jedną nazywałem wódką, a drugą kokainą. dobra, przerwa - wypierdalać ścierwa! jedna od drugiej coraz bardziej jest pazerna. i tak by dłużej ten związek nie miał szans przetrwać, jednak to jedyny wniosek, że muszę już z wami zerwać. to jest koniec, choć do teraz jak wychodzę, to wpadam na jedną z was, nieraz wpadałem na was obie, nieraz szłyście ze mną w banię, raz melanż trwał i trzy noce, to nie było mi was żal, bo jesteście proce, weź tu wal je obie, tak długo się nie wytrzyma.
|