 |
definicjamiloscii.moblo.pl
szczyt inteligencji kiedy wypełniasz ankietę i nie starcza Ci czasu na dokończenie jej więc szybko bazgrolisz w odpowiedzi na ostatnie pytanie 'sorry dzwonek zadzwo
|
|
 |
szczyt inteligencji, kiedy wypełniasz ankietę i nie starcza Ci czasu na dokończenie jej, więc szybko bazgrolisz w odpowiedzi na ostatnie pytanie 'sorry, dzwonek zadzwonił. spieszę się. na razie'.
|
|
 |
któregoś dnia odejdę bez słowa. bez krzty wyjaśnień. bez zwyczajnego, prostego, a jak cholernie bolesnego 'żegnaj'.
|
|
 |
jeśli będę już doszczętnie zdesperowana wywołam sobie jedno z Twoich zdjęć, które następnie po odbiorze zegnę na milion sposobów byleby tylko zmieściło się do portfela. zamówię sobie kubek z podobizną Twojej osobą, i krótkim cholernie znaczącym podpisem 'kochanie moje'. założę osobną kategorię na gadu, w której umieszczę tylko Twój numer, co momentalnie umieści Cię na samej górze listy. będę lgnąć w geście skończonej bezradności do Ciebie na każdej przerwie. tylko, że jeszcze nie pora. na razie zachowuję resztki zrównoważenia psychicznego, mając w poważaniu fakt, że właściwie - chuja na mnie kładziesz.
|
|
 |
nie chcesz wiedzieć co Twój rzekomo wierny facet szepcze mi co weekend wprost do ucha. nie chcesz wiedzieć z jaką precyzją pozostawia ślady swoich dłoni na moim ciele. nie chcesz wiedzieć z jakim zapałem całuje moje usta. nie chcesz wiedzieć jak patrzy, pełen pożądania.
|
|
 |
zagrajmy w życie. kupmy miłość. wygrajmy szczęście.
|
|
 |
to niebiańskie uczucie, kiedy kładziesz się wieczorem do łóżka w pidżamce w miśki z książką od geografii w dłoni, a drgawki mimowolnie nie omiatają ciała. z uśmiechem, który w dalszym ciągu ściśle trzyma się warg, przymykasz powieki. w głowie pojawia się w jednej sekundzie miliard wspomnień, z minionego dnia. dotyk, które wywoływał gęsią skórkę na ciele. słowa zalewające cudowną falą podświadomość. spojrzenia przepełnione miłością do maksimum. po policzkach spływają szkarłatne łzy, i nawet nie próbujesz ich zetrzeć. to te upragnione krople szczęścia.
|
|
 |
wzrok utkwiony w moich oczach. cudowny łobuzerki uśmiech przeznaczony wyłącznie dla mnie. słowa, które trafiają do moich uszu, niczym najlepszy narkotyk. więcej nie chcę. i tak mam wiele.
|
|
 |
bez kitu, jeśli pani od polskiego zapyta mnie czemu zrobiłam kleksa na pół zeszytu w pracy domowej, powiem, że pan kot za mocno rżnął panią kotkę, a że wydała z siebie śmiertelnie przeraźliwy odgłos - wystraszyłam się, czego efektem był jedynie rozlany atrament, nie zawał.
|
|
 |
śmiało mogę zaznaczyć Mu obecność podczas kolejnych dwunastu miesięcy, w moim sercu.
|
|
 |
patrzę jak wodzi palcem wskazującym po Jego klatce piersiowej, brzuchu, w końcu przechodzi w granice rozporka. niezła, moje dłonie nie powędrowały tam podczas naszego dość długiego związku, Jej - ewidentnie coś przyciąga, po pięciu minutach znajomości.
|
|
 |
będę, niczym Kopernik tylko zamiast teorii geocentrycznej obalę tą tymbarkową, a pro po tego, że nie ma rzeczy niemożliwych. owszem są. nierealnym jest przykładowo wyspanie się w ciągu tygodnia, kiedy nazajutrz trzeba iść do szkoły, nauczenie się perfekcyjnie na wszystko, jak i totalnie zlewanie na Jego osobę. takie życie.
|
|
 |
zaufam Ci. teraz, za miesiąc, po roku nieobecności - zawsze. mimo okoliczności, czy bólu jaki zdążysz mi do tego czasu zadać. zaufam nie pytając o powód. nie prosząc o wyjaśnienia. bo przecież jeśli się kogoś kocha, mimowolnie obdarza się tą osobę zaufaniem.
|
|
|
|