|
crayzie1.moblo.pl
Dużo tracisz będąc pochodnią parzysz innych swoją osobą zamiast ich przyciągasz odpychasz jak magnez widocznie macie inny biegun inne fale ja nie kłamię lecz po
|
|
|
Dużo tracisz będąc pochodnią, parzysz innych swoją osobą, zamiast ich przyciągasz odpychasz jak magnez, widocznie macie inny biegun, inne fale, ja nie kłamię lecz po prostu to czaję, nie może być tak pięknie na innych falach, jeśli macie nadawać to na tych samych falach
|
|
|
Chciałbym cofnąć czas o siedem miesięcy, gdy ona się podkochiwała a ja bałem się zakochania, jak by byłą jeszcze mała bania, kumpel do niej kręcił więc nie mogłem znieść, tego bólu, musiałem uciec do honolulu ...
|
|
|
Wiem co mnie trapi, wiem co mnie męczy, to moje więzienie we własnym terenie, ja tego nie zmienię, bo tak zostałem dopasowany, niestety są tego wady i są zalety, cichy chłopiec i nieśmiały, w dodatku szczery że aż blady, wysportowany na swój sposób , trudny do ogarnięcia przez wiele osób ,z bloków wywodzi się jego postać, trudny charakter, jak by tego nie mógł doznać ?
|
|
|
Te spojrzenie powala na kolana, ona dobrze wie że jest wspaniała, zawsze się uśmiecha, towarzystwo jej to sama uciecha, dookoła tłum rozgrzewa, taka bystra z niej pociecha, kosza mi dała ale i tak jest wspaniała, po tylu ciosach powstałem, nową drogę obrałem, ten kierunek to czekanie i zwyczajne dumanie...
|
|
|
Mogę rymować, zapisywać zwroty, chyba miałem poważne kłopoty, miłość robi ze mnie debila, wtedy jest to trudna chwila, ona nie przemija, po prostu się zwija, na wakacje wybija, ta godzina i minuta z tobą nie jest zepsuta, tętni życiem by być na szczycie, znakomicie usłyszycie o tym nie na jedym bicie .
|
|
|
Rymy przychodzą, mnie nachodzą, wiedzą gdy w potrzebie drzemie, one przynoszą mi uspokojenie, w trudnych chwilach łączą myśli moje, dzięki nim wiem na czym stoję, być może mam paranoję, na punkcie tej dziewczyny, rozkochała mnie sobą twierdząc że jestem jedyny, szkoda że to wymysł mój, on wszedł mi do głowy, pękł w pół, wszystko legło w gruzach, załama przeszyła mi płuca, pod gruzami mej osoby, rymy wykopały mnie z mej fobii, przyniosły ukojenie w tym co robię, wiem że dam radę, dlatego idę z bogiem .
|
|
|
Pod palaczy marihuany podszywają się, maryśkę widzieli tylko we śnie, to co usłyszeli powiedzieli dalej, opowieści z jarania trawki, te niesamowite i te z bajki, to ludzie zakłamani w sobie, chcąc być lepszym mówią o tobie, kradną ci tożsamość, kłamiąc stale, ubiorą się w stoprocent, by być na kanale, wciąż śmiale, o nich opowiadam, kaganiec im na pysk zakładam...
|
|
|
Zazdrość, zawiść tutejsza nienawiść, chciałbyś to wszystko strawić, życiorys tym udławić, nie powracać do tego nigdy więcej, by nie tracić kumpli o byle nędzę ...
|
|
|
Nie ma co pisać zbyt dużo na moblo, kradną wersy, podpisując się pod to...
|
|
|
Lubańskie przedmieścia, rejony bloków, wszystkim znane okolice tutejszych smoków...
|
|
|
Pustka w głowie, płynę sobie ..
|
|
|
Ciepłe słówka lecą w parze, chyba we łbie mi się coś maże, jak mogłem być na takiej fazie?
|
|
|
|