|
cozapech.moblo.pl
kiedy ją poznałam po raz pierwszy udało mi się wyjść poza siebie już nie chciałam być podziwiana chciałam podziwiać. bałam się tylko że ktoś mi ją ukradnie. najchętnie
|
|
|
kiedy ją poznałam po raz pierwszy udało mi się wyjść poza siebie już nie chciałam być podziwiana chciałam podziwiać. bałam się tylko że ktoś mi ją ukradnie. najchętniej zamknęłabym się z nią w domu zamurowałabym drzwi i okna żebyśmy były bezpieczne. bałam się nawet zarazków które mogłyby ją naruszyć. chciałam żeby była tylko moja.
wiesz ona prawie nie ma linii papilarnych ma tak gładkie dłonie nawet linii życia nie ma ani głowy nic. tyle razy się parzyła w młodości że wszystkie zanikły.
|
|
|
Po pewnym czasie wygasało we mnie zaciekawienie, znikała tajemnicza i na początku kusząca obcość, brakowało mi niespodzianek w dotyku ich dłoni, warg, języka. Po kilku miesiącach wiedziałam, że on chce, a ja już nie za bardzo. Ale uparcie udawałam, że jednak tak, aby on nie zauważył, że jednak nie. Dręczyły mnie przy tym takie wyrzuty sumienia, że powoli stawałam się zimną jak zamrażalnik jędzą nieustannie cierpiącą na zespół napięcia przedmiesiączkowego. Wtedy on prędzej czy później tego nie wytrzymywał i odchodził. Albo to ja nie wytrzymywałam sama ze sobą i aby nie zwariować i nie stracić przy tym całego szacunku do niego, odchodziłam.
|
|
|
- Jest ci zimno, jest ci niedobrze i jesteś niemądra.
- Proszę mi tego dowieść - odpowiedziałam.
- Owszem, dowiodę, i to w kilku słowach. Jest ci zimno, ponieważ jesteś sama; żadne zetknięcie nie krzesze z ciebie tego ognia, który jest w tobie. Jest ci niedobrze, ponieważ najlepsze z uczuć, danych człowiekowi, najwyższe i najsłodsze, trzyma się z dala od ciebie. Jesteś niemądra, ponieważ jakkolwiek cierpisz, nie chcesz przyzwać skinieniem tego uczucia, nie chcesz posunąć się krokiem tam, gdzie ono na ciebie czeka.
|
|
|
Więc mylisz się, nie znasz mnie wcale, nie wiesz, do jakiego rodzaju miłości jestem zdolny. Każdy atom twego ciała jest mi tak drogi jak mój własny; w cierpieniu, w chorobie zawsze byłby mi drogi. Umysł twój jest moim skarbem, a gdyby się zaćmił, zawsze pozostałby moim skarbem. Gdybyś szalała, krępowałyby cię moje ramiona, nie kaftan bezpieczeństwa; gdybyś rzuciła się na mnie tak dziko jak owa kobieta dziś rano, przyjąłbym cię uściskiem przynajmniej równie miłującym jak obezwładniającym. Nie cofałbym się przed tobą ze wstrętem jak przed tamtą; w twoich spokojnych chwilach nikt by nad tobą nie czuwał, nikt by ciebie nie pielęgnował prócz mnie, a otaczałbym cię niewyczerpaną tkliwością, choćbyś mi najlżejszym nie odpłacała uśmiechem. Nigdy bym nie przestawał wpatrywać się w twoje oczy, choćby mnie oczy te przestały poznawać...
|
|
|
Inna kobieta obdarzyła mnie czułością, której nigdy od Gabrieli nie doznałem, i dała poznać owo cudowne uczucie, że przywraca się komuś życie przez sam fakt, iż bierze się go w ramiona.
|
|
|
Obok siebie miałem grecką rzeźbę, ale żywą, poruszającą się leniwie pod pieszczotą moich rąk, z biodrami wygiętymi w kształt starożytnej amfory, z długimi, idealnie gładkimi udami, z rozrzuconymi ramionami i zamkniętymi oczami, jakby spała. Podnosiłem się niekiedy, by sprawdzić, czy nikt nie nadchodzi, ale wokoło było tylko morze, wydmy i nurkujące w falach ptaki. Nagle wszystko stało się dla mnie łatwe i proste. Umiałem już tchnąć życie w to leżące obok mnie ciało, a ono mi je oddawało ustokrotnione. Nie musiałem już odbywać długich wędrówek w pogoni za własnym, nieuchwytnym zadowoleniem: ono samo ustawicznie mnie nagliło, a ja marzyłem tylko, by ciepłe i delikatne, bladoróżowe siedlisko jej rozkoszy pozostawało jak najdłużej w zasięgu moich warg.
|
|
|
Była to pierwsza moja wiosna w życiu. Roztropność i melancholia mojego dzieciństwa, z których nigdy nie udało mi się całkowicie wykurować, rozwiały się jak mgła i wraz z nimi to wszystko, co dotychczas przeszkadzało mi żyć.
|
|
|
Chciałabym, żebyś ty jeden przynajmniej mnie rozumiał: nigdy moje nadzieje się nie spełniały, trzeba mi po prostu współczuć.
|
|
|
I to mnie tak cholernie zabolało. Że on wie, że ja nie mam żadnych planów na weekend. I że on wie z pewnością także to, że moje plany to on. I że czekam na niego. I że mój telefon czeka, i mój zamek w drzwiach, i moje łóżko. I że ja czekam na niego, wracając w sobotę rano w pośpiechu z piekarni na rogu i bojąc się, że on mógł zadzwonić, a mnie akurat w tym czasie nie było. I że kupuję tak na wszelki wypadek dwa razy więcej bułek i dwa razy więcej jajek, gdyby na przykład nie zadzwonił, tylko po prostu przyszedł na śniadanie. I pomidory też kupuję. Bo przecież lubi jajecznicę z pomidorami.
|
|
|
Niektóre z moich najwyraźniejszych wspomnień dotyczą najkrótszych chwil – ciągnęła Veronika. - Mam całe lata życia, które nie zostawiły po sobie śladu, i minuty, które tak we mnie wrosły, że przeżywam je na nowo każdego dnia.
|
|
|
Najbardziej lubię smutnych ludzi z poczuciem humoru.
|
|
|
Zaczynam wierzyć, że nasze ciało, tak jak mówiła moja babcia, silnie sprzężone jest z duszą. Płaczemy, kiedy ból się w niej nie mieści. Chcąc pozbyć się czegoś z duszy, wymiotuję. Bez romantyzmu i uniesienia. Rzygam jak kot tym, czego nie umiem i nie chcę już w sobie nieść.
|
|
|
|