Po pewnym czasie wygasało we mnie zaciekawienie, znikała tajemnicza i na początku kusząca obcość, brakowało mi niespodzianek w dotyku ich dłoni, warg, języka. Po kilku miesiącach wiedziałam, że on chce, a ja już nie za bardzo. Ale uparcie udawałam, że jednak tak, aby on nie zauważył, że jednak nie. Dręczyły mnie przy tym takie wyrzuty sumienia, że powoli stawałam się zimną jak zamrażalnik jędzą nieustannie cierpiącą na zespół napięcia przedmiesiączkowego. Wtedy on prędzej czy później tego nie wytrzymywał i odchodził. Albo to ja nie wytrzymywałam sama ze sobą i aby nie zwariować i nie stracić przy tym całego szacunku do niego, odchodziłam.
|