|
cariad.moblo.pl
pytam jak oddychać choć dobrze wiem że nie uzyskam odpowiedzi. jestem sama powoli znikam i jest mnie coraz mniej nie mam nawet odbicia w lustrze. otacza mnie pust
|
|
|
pytam, jak oddychać, choć dobrze wiem, że nie uzyskam odpowiedzi. jestem sama, powoli znikam i jest mnie coraz mniej, nie mam nawet odbicia w lustrze. otacza mnie pustka, która tak naprawdę nią nie jest, bo ma nazwę. to rozpacz.
|
|
|
zamknięta w czterech ścianach krzyczę szeptem. ta cisza powoli mnie zabija, choć inaczej, niż kiedyś. jestem tu zamknięta, w tym ciemnym lochu własnej psychiki, może to nie dno, ale panuje tu jeszcze większy bałagan, kurz unosi się w powietrzu, kłęby dymu drażnią oczy. i płaczę, choć widzę w tym coraz mniej sensu z każdą godziną.
|
|
|
nieuleczalnie chora na miłość, w kolejce do lobotomii.
|
|
|
szłam przed siebie, łzy spływały coraz wolniej i wolniej po rozżarzonych policzkach i tak mało znaczyły, w deszczu, który przesiąknął każdy zakamarek mojego ciała. wiem, że gdy upadłam żadne próby podniesienia się nie miały sensu, więc leżałam patrząc w coraz ciemniejsze niebo i czując, jak wszystko wokół nie chce mieć ze mną nic wspólnego i patrzy z bezsilnością. nie miałam odwagi popatrzeć w przyszłość, więc wciąż obrywałam pociskami przeszłości, które wszystko utrudniały. stanęłam oko w oko z własnymi lękami, które nie znaczyły nic w tym nieistniejącym świecie. przeszłam obok swojej rozpaczy, wtuliłam się w dłonie bezradności i zasnęłam mokra od tęsknoty. czekałam na chwilę, kiedy zapragnę wracać. jeszcze nie nastąpiła.
|
|
|
wiem, że gdyby ktokolwiek poznał mnie tak dobrze, jak tylko ja znam siebie i zobaczył by moje myśli, to nie miał by wątpliwości, gdzie jest miejsce, dla takich, jak ja.
|
|
|
oprócz popękanego serca, rozszarpanych ran, kapiącej krwi, naderwanej duszy i blizn gdzieś pod ręką niosę też gram świadomości, że to moje życie i moje istnienie. w którym mogę zrobić, co i kiedy chcę. i także ja mogę decydować, kiedy powiem dość i zakończę tą drogę donikąd. sama.
|
|
|
znów jestem tutaj, ale ty chyba coraz mniej wyraźnie mnie widzisz. ja też przestałam wierzyć w przejrzyste powietrze i ostry obraz. moje oczy zbyt często są zakryte mgłą łez, przyzwyczaiły się. też się przyzwyczaisz.
|
|
|
zbieram wszystkie siły, jakie we mnie pozostały, by wziąć kolejny oddech i podtrzymywać jeszcze ten dzień, który w każdym momencie może stać się ostatnim.
|
|
|
i robię kolejny krok, który tak wiele mnie kosztuje. unoszę kąciki ust i czuję, jak zaciska mi się gardło, tamuję łzy, bo mam tego wszystkiego dość. byłam, jestem i będę silna, poradzę sobie, wiem, że muszę i nie mam innego wyjścia. nauczyłam się już umierać w sobie, teraz powinnam umieć rodzić się na nowo. muszę tutaj być dla nich, dla niego, dla własnej satysfakcji. ale za dużo muszę i to mnie także zabija.
|
|
|
nie powinno tak być, że się boję jutra.i pełna wątpliwości sama waham się nad decyzją, czy ma ono nadejść.
|
|
|
"obiecałam, że będę próbować
odnaleźć w tym życiu swą drogę powrotną,
z nadzieją, że jest sposób,
który da mi znak, że nic Ci nie jest."
|
|
|
nie pożegnam się, dopóki nie zapomnę.
dopóki nie zapomnę wiecznie będę tutaj.
|
|
|
|