|
bzb dodano: 18 kwietnia 2011 |
|
Serce już nie wierzy prognozom pogody…
Bo na dziś zapowiadano spokój ducha, którego nie ma…
Od kilku tygodni, niezmiennie targa mną wichura uczuć…
Tornado pustoszy serce, a powódź zalewa wyspy zaufania.
Nieskrępowanie i nazbyt banalnie wygląda przy tym moja
Niezmiennie uśmiechnięta twarz twardzielki-idiotki.
Oszustki i złodziejki…
Bez pardonu okradającej się z dobrych wspomnień,
W imię…wypowiedzianej przez siebie konsekwencji.
|
|
|
bzb dodano: 16 kwietnia 2011 |
|
Bo jeśli się kogoś kocha, pozwala się mu wybrać własną drogę…
Bez cienia zawahania, nie stawiając warunków.
Warunki to tylko puste słowa, bez sankcji…bez honoru…
Bo jeśli się kogoś kocha, to pozwala się sobie cierpieć…
Bez narzekania, nie stawiając ultimatów.
Ultimatum to tylko hiperbola zawierająca palące dla serc słowa.
Bo jeśli się kogoś kocha, nie sposób go znienawidzić…
Bez sentymentów, nie zostawiając miejsca na tęsknotę.
Tęsknota to smutna sylaba, wspomnienie ciszy.
Bo jeśli się kogoś kocha za mocno trzeba to odchorować…
Bez użalania się, zabijając strach znieczuleniem.
Znieczulenie, metafora zapominania w samotności.
|
|
|
bzb dodano: 14 kwietnia 2011 |
|
Regresywnie ja…w nieco krótkim czasie
Ze wstrętem dla podstawy sztuki zrywania
Wybaczenie ma dziś wolne, telefonów nie odbiera
Zdegustowane smutkiem, który wciąż doskwiera…
Sennie i zmiennie, smarkato i starze…
Wyszeleszczenie i uparcie wciąż…
Obojętnie ty…z wielką obojętnością
Z dystansem dla podstawy sztuki kochania
Wybaczenie dziś się upiło, słonymi łzami
Zdegustowane Tobą, wspólnymi chwilami…
Sennymi i zmiennymi…smarkatymi i starymi…
Wyszeleszczonymi i upartymi za bardzo!
|
|
|
bzb dodano: 13 kwietnia 2011 |
|
Progresywnie…z nieco długim wstępem
Z ukłonem dla podstawy sztuki zapominania
Wybaczenie dziś nie zjawi się, odstępuje zaproszenia
Zdegustowane aurą, jaka wokół tworzą marzenia…
Senne i zmienne…smarkate i stare…
Wyszeleszczone, i uparte…
|
|
|
bzb dodano: 12 kwietnia 2011 |
|
Nieświadomie udoskonaliłeś mnie samą…
Wersja light, którą znałeś już nie istnieje…
Dziś jestem silniejsza od te kilka upadków…
Mądrzejsza o te kilka kłamstw później…
Wytrzymalsza o te kilka samotnych nocy…
Przepita tymi kilkoma butelkami wódki…
Ostrożniejsza bo wiem jak kończą się poślizgi…
Stłumiona i głośna…skromniejsza i sprośna…
Degustatorka wytrawnych wspomnień…
Smakuje ich dzień po dniu, zamykając je na klucz
Kończąc jak kolejne rozdziały ksiązki…
Wymyślając jeszcze raz początki…
Stęplując listy, zmywając pieczątki…
Karmie siebie myślą, że jutro wszystko znów łatwe będzie…
Pisklęta się przemienią w łabędzie…
Skurcz serca, rozkurczem zastąpię…
I więcej w siebie nigdy nie zwątpię!
|
|
|
bzb dodano: 11 kwietnia 2011 |
|
Mam to w sobie, widzę kiedy otwieram oczy szerzej…
Tak się nazywa pewna niepewna niepewność…
Zaklęta w słowach usłyszanych z posłuchem…
Trzepoczących jak szept powiek…
zmarzniętych jak dłonie na mrozie…
odespanych snach, po nieprzespanych nocach…
zrywanych z drzew jabłkach…i śliwkach na wierzbie…
na rozgrzanych patelniach i przypalonym mleku…
zeschłe i stare w przykrótkim oddechu…
migoczące w horyzontu bezkresie…
jak napis samotna przy nowym adresie…
noga od stołu zepsuta w tańcu…
wydeklamowana w porannym różańcu…
chwila w bezkresie, bezkres w zenicie…
otoczony oceanem bez dna, firanką bez okna…
przepłacona…
a ja mówię stop, i od jutra nie płacę…
za przegrane to co wygrane być miało…
jak bańka mydlana pękło, przeleciało…
i ja wiem że początki bywają podłe…
fundamentów budowanie mozolne…
krytyka boleśnie bijąca po głowie…
że ja już nie chce być wcale przy Tobie…
tak po prostu.
|
|
|
bzb dodano: 10 kwietnia 2011 |
|
Czasem wystarczy jedno słowo…by cała lawina uczuć runęła…
Z wielkiej góry naszych leków… na serce przepełnione miłością…
Roztrzaskując je na miliony kawałków…
Czasem wystarczy jeden nieprzemyślany ruch, by zabić w kimś ufność
Która znika…jak poranna rosa…
Gdy klapki spadają z oczu
pozostaje tylko patrzeć wprost…
i pod żadnym pozorem się nie oglądać…
roztrzaskane serce to okropny widok!
|
|
|
bzb dodano: 8 kwietnia 2011 |
|
Wrzuciłam cię do butelki i zatkałam korek
Włożyłam do kosza ktoś wyrzucił worek
Widziałam śmieciarkę, gdy w oknie stałam
Ze kiedyś tu byłeś w całkiem zapomniałam
|
|
|
bzb dodano: 7 kwietnia 2011 |
|
Bo może nie warto zapominać....może trzeba to po prostu przełknąć.
Moje uczucia do Ciebie niczym wódka
Wykrzywiają usta w grymasie i palą gardło…
Dziś podniosę w górę kieliszek…
Spróbuje bez żalu wypić to co mi nalałeś…
Wypiję na raz…i choć jutro będę mieć kaca…
Czas najwyższy bo szkło się meczy!
|
|
|
bzb dodano: 7 kwietnia 2011 |
|
Między ustami a kieliszka brzegiem,
Między Tobą a mną, piekłem i niebem.
Pomiędzy milczeniem, a niechcianą ciszą…
Zaraz za wspomnieniami, które w pamięci wiszą…
Nad unoszącymi się w umyśle słowami…
Przerywane łzami oraz westchnieniami…
Zatrzymane w czasie, od prądu odcięte…
Zgubione, niczyje…w dywan zawinięte.
Sprzedane na targu za cenę niewielką,
Przepite i pustą przygniecione butelką…
Przez deszcz rozmyte, w studni utopione…
Odwodnione suszą, przez ogień zwęglone…
Przykruszone i zmięte bez pardonu…
Połamane niezdarnie, bliskie zgonu…
Zapomniane przez niego, przez nią opuszczone…
Serce…przez miłość niechciane, wzgardzone…!
|
|
|
bzb dodano: 6 kwietnia 2011 |
|
Zaplątane uczucia, wyblakłe wspomnienia…
Niedokończone myśli, przegrane marzenia…
Zagubione drogi, niezgłębione księgi,
Wyludnione miasta, niechlujne sukienki…
Cichy szloch i upadek bez głosu…
Tak właśnie to jest chichot losu.
Niewypowiedziane słowa, rozbite butelki…
Nie wysłane listy i chwile rozterki…
Spalone zdjęcia, rozwiązane sznurówki
Popękane wargi, złamane stalówki…
Modlitwa ostatnia i ogień bez stosu…
Tak właśnie to jest chichot losu.
|
|
|
bzb dodano: 5 kwietnia 2011 |
|
Nazywali się parą, choć każde z nich chodziło w innych butach…
A w związku czasem tak bywa, że zachodzi potrzeba chodzenia w tych samych…
Wejścia do świata drugiej połówki po to by zrozumieć siebie i Jego.
Ubierali się w grube zimowe swetry, po to by nie zmarznąć…
A to związek miał ich ogrzewać!
Świat się topił…a oni nie mogli odnaleźć wspólnej łódki…
W końcu każdy wsiadł do innej i popłynęli…ale w przeciwnych kierunkach.!
|
|
|
|