 |
biczyyz.moblo.pl
czego pragnę? Twojego szczęścia Twojego szczerego uśmiechu na twarzy. gdybym mogła podarowałabym Ci całe piękno tego świata. kocham Cię czystą nieskazitelną miłością.
|
|
 |
|
czego pragnę? Twojego szczęścia, Twojego szczerego uśmiechu na twarzy. gdybym mogła podarowałabym Ci całe piękno tego świata. kocham Cię czystą, nieskazitelną miłością. a jedyne co można mi zarzucić, to egoistyczną radość, gdy słyszę o Twoim szczęściu.
|
|
 |
|
przysięgam, że już nigdy więcej nie otworzę nikomu, znajdującej się głęboko mnie, w samym środku serca walizki, której zawartością są tlące się uczucia. ludzie mają bolesne tendencje do brania z niej czegokolwiek, po niedługim czasie oddając w opłakanym stanie. tym razem zamykam ją na kłódkę, a klucz porzucając w oceanie wspomnień, pozostawiając nieodkrytą zagadkę na wieki.
|
|
 |
|
jak nigdy wcześniej, odczuwam czym tak naprawdę jest samotność. z ręką na sercu mogę stwierdzić, że na pewno nie jest ona brakiem rodziny, przyjaciół, znajomych. otaczają mnie sami wspaniali ludzie, jednak żadna z tych osób, nie jest w stanie mi pomóc, przynajmniej zrozumieć. samotność jest pewnym brakiem, uczuciem,, które stoi na równi z tęsknotą, być może zawsze jej towarzyszy i nie opuszcza jej na krok. samotność jest tym z czym sobie nie radzę, co męczy moje serce i wyniszcza od środka. a ja nie znam na to recepty.
|
|
 |
|
gdybym miała nazwać moją miłość, nadałabym jej Twoje imię. Ty jesteś moją miłością.
|
|
 |
|
czasem podświadomość płata nam bolesne figle, uświadamiając nas o uczuciach, jakimi darzymy drugą osobę. w czym tkwi absurd? polega on na tym, że dowiadujemy się o tym, gdy jest już na wszystko za późno. paradoksalne, żeby docenić, trzeba stracić.
|
|
 |
|
z ręką na sercu mogłabym stwierdzić, że Go kochałam - każdym elementem mojego ciała, każdą cząstką mojej duszy. kochałam Go ponad wszystko - ponad zdanie rodziców, ponad słowa przyjaciół, i ponad własne zdrowie. byłam gotowa zrobić dla Niego tak wiele, że dzisiaj mnie to przeraża. znaczył dla mnie tak wiele, że zasłaniał mi prawie cały świat. był w stanie omotać mnie do takich granic, że nie byłam w stanie myśleć samodzielnie. i gdyby nie ta resztka rozumu, która gdzieś tam w środku mi pozostała, gdyby nie te ciche szepty podświadomości, mówiące: "On jest zły", gdyby nie kilka momentów, w których powstrzymałam zarówno słowa, jak i gesty - dzisiaj by mnie tu nie było. zniszczyłby mnie doszczętnie, i ostatecznie wyssałby ze mnie każdą emocję, pozostawiając jedną ogromną pustkę. dziś jednak buduję wszystko na nowo - znowu nauczyłam się uśmiechać, myśleć samodzielnie i żyć. jedno jednak się nie zmieniło - kochałam Go, naprawdę.. jak nikogo w swoim jakże krótkim życiu. / veriolla
|
|
 |
|
dziś to ty pytasz, a moją odpowiedzią jest jedynie milczenie. boli, prawda? mnie też bolało. szepczesz, mówisz, krzyczysz, mój drogi,to nic nie da. w odzewie nie usłyszysz żadnego słowa, nawet nie ujrzysz gestu. jest to gorsze od najgorszych bluźnierstw, mam rację? widzisz, teraz to ja wykańczam cię twoją własną bronią.
|
|
 |
|
Oczy podobno są zwierciadłem duszy, a ja w Twoich widzę pustkę, Panno Niczyja. Czym jest pustka? Definiuję ją jako pewien brak, być może szczęścia. Odłam serca, porzucony gdzieś w dalekiej przeszłości, o której się nie mówi, o której nie chce się wspominać. Owej próżni towarzysz smutek, którego parą jest rozpacz i miliony wylanych łez. Jest ona na tyle obszerna, że nie jesteś w stanie o niej zapomnieć, zgodzisz się Panno Niczyja? Trwasz w nicości, odrzucając uczucia, które miałyby służyć jako łata na miejsce luki. Boisz się kolejnego odejścia i następnej dziury, po której po raz kolejny musiałabyś starać się pozbierać. Jesteś zbyt słaba, by walczyć o własne szczęście. Czy masz w sobie na tyle siły by żyć? W tym tkwi Twoja beznadziejność, Panno Niczyja.
|
|
 |
|
może tego nie okazuję, ale mam do Ciebie największy szacunek. szacunek za to, że przyczyniłeś się do mojego przyjścia na świat. szacunek za to, że jesteś moim najlepszym przyjacielem. szacunek za to, że wierzysz we mnie z całych sił, gdy nawet samej mi tej wiary brakuje. szacunek za dawanie kolejnych szans, mimo ciągłych moich zawodów. szacunek za to, że jako jeden z nielicznych akceptujesz mnie taką jaką jestem, w całej okazałości. szacunek za to, że zawsze mi pomagasz. szacunek za to, że w pełni mogę Ci ufać. szacunek za to, że tak dzielnie przy mnie trwasz. szacunek za to, że mnie wychowujesz. szacunek za to, że stajesz za mną w każdej sytuacji. szacunek za to, że niezależnie co by się działo mogę na Ciebie liczyć. szacunek za to co robisz dla naszej rodziny i dla państwa. szacunek za Twoją siłę. szacunek za ofiarowywaną mi bezwarunkową i wieczną miłość. szanuję Cię za wszystko. wiem, że tak bardzo często Cię ranię, ale kocham Cię najmocniej na świecie tą moją nieidealną miłością.
|
|
 |
|
pewny siebie mężczyzna, z aroganckim uśmiechem, błyskiem w oku, mocnym głosie, przyciągającym zapachu, silnym objęciem, największy skurwiel na dzielni. takiego chcę ciebie pamiętać, więc nie każ mi cierpieć i pozwól odejść. nie pozwalam ci przesiadywać w moim życiu, twoje miejsce jest jednie w myślach i wspomnieniach. zrozum, że nie potrafię patrzeć na to jak się staczasz, jak stajesz się wrakiem człowieka. cierpię, gdy widzę jak się wyniszczasz. twoja miłość alko i ćpanie, równa z toksyną. nie zatrzymuj mnie nigdy więcej, daj mi iść przed siebie. chcę widzieć ciebie tylko takiego, jak pierwszy raz nasze spojrzenia się spotkały. tym razem raz chcę zawieść się na sobie, niż zawodzić się na tobie.
|
|
 |
|
był mistrzem manipulacji. perfekcyjnie działał na mój nieświadomy umysł, a o sercu nie śmiem wspominać. wystarczyło jedno jego słowo, gest, żebym czekała na kolejny, rzekłabym rozkaz. zaślepiona miłością do niego, nie zważałam na sprzeciw rodziców, prośby przyjaciół, zupełnie nie dostrzegałam tego, że to mnie wykańcza. przysłonił mi cały świat do tego stopnia, że nie liczyło się dla mnie nic. nic oprócz niego. naiwnie byłam pewna jego uczuć, gorliwie wierzyłam w jego zakłamaną miłość, bezkrytycznie odrzucałam wszystko inne. dziś, gdy wszystko do mnie dotarło jest mi wstyd. upokorzona, wracam do osób, dla których coś znaczę, prosząc o wybaczenie, niczym suka z podkulonym ogonem.
|
|
 |
|
spoglądając w lustro mojej duszy, nie widzę tego co jeszcze nie tak dawno zdołałam dostrzec. w odbiciu nie widnieje już obraz sympatycznej i grzecznej, wiecznie uśmiechniętej dziewczynki. dostrzegam wyniszczonego człowieka, niezależną kobietę, oziębłą sukę. to prawda - ludzie się zmieniają. znam to z autopsji. przeszłość i ciągnące się wraz z nią wspomnienia kształtują nasze osobowości, zmieniają oblicza i charaktery. i niekoniecznie wychodzi to na dobre.
|
|
|
|