|
autor.nieznany.moblo.pl
Dręczyła go myśl o tym że jakaś panienka mogła go tak potraktować więc nie dał za wygraną. Wiedział że właśnie dziś wraca pózniej do domu że własnie dzis zachodzi jak
|
|
|
Dręczyła go myśl o tym, że jakaś panienka mogła go tak potraktować, więc nie dał za wygraną. Wiedział, że właśnie dziś wraca pózniej do domu, że własnie dzis zachodzi jak co tydzien do pewnego sklepu,żeby sie troche ogrzać nim wyruszy dalej do domu. Stał tam i czekał, mimo że było jakies -15 stopni.. Stał i myślał o niej, czy ona o nim? Napewno. Zobaczył ją w końcu, oczywiscie uśmiechneła sie na jego widok. Podszedł i zaczęła sie rozmowa, o dziwo okrutnie prawdziwa. Dyskutowali i dyskutowali, w końcu gdy ona znowu chciała go zostawić bo to jej stały element show, złapał ją za ręke i powiedział : - Czy ty jestes normalna? Odpierdalasz takie szopki, grasz bóg wie kogo, myslisz ze działasz tak tym na facetów? Dobrze myslisz działasz, ale ja wole gdy jesteś taka słodka i niewinna niz gdy najebana przeklinasz na kasjerke bo nie wydała ci grosika. Ogarnij sie bo ja naprawde lu.. naprawde cie bardzo lubie cioto [3] /a.n
|
|
|
Spotkali sie wieczorem, w ich miejscu. Ona stała oparta przy murku a on dwa kroki obok. Dokładnie dwa, bo z tej odległosci dokładnie czuła jego zapach. - Czemu taka jestes? Przeciez wiesz, że mogłbym mieć każdą, - Tak? no to bierz się za każdą inną, jaki masz problem. Dodała usmiechając sie. - Ty jesteś najlepsza kotku; odpowiedział. - No bywa - dodała beztrosko. Wtedy podszedł do niej, ona wiedziała co sie zaraz stanie i lekko go odepchnęła. Podeszła znowu i z jej cholernie pewnym siebie uśmiechem dodała: - Jeżeli już mnie pocałujesz, to z mojej inicjatywy KOTKU. Musnęła ustami jego usta i odeszła, śmiejąc się, pewnym krokiem. [2] /a.n
|
|
|
- Cześć mała, usłuszyła jego przepalony głos. Odwróciła sie w strone dobiegającego głosu, zobaczyła frajera którego kocha? Tak kocha, ale tak w srodku nie przyznaje sie, nie jest na tyle odważna a moze dlatego jest? [1] /a.n
|
|
|
I wiesz, w sumie to możesz mnie nazwać, tym "smutnym człowiekiem". Bo niby wszystko się uspokoiło i niby się ciesze. Paradoks tkwi w tym, ze obiecałam ze jak to się skończy będę zajebiście zadowolona. A w ogóle nie jestem. /a.n
|
|
|
Mówisz, że kochasz deszcz, ale chowasz się pod parasolem gdy pada. Mówisz, że kochasz słońce, ale szukasz cienia by skryć się w nim gdy świeci. Mówisz, że kochasz wiatr, ale zamykasz okno gdy wieje. Dlatego się boje, gdy mówisz, że mnie kochasz.
|
|
|
Boże bierz mnie do siebie..
|
|
|
Nie moge juz. Nie wytrzymuje. Prosze wrócmy tam, błagam. Ja naprawde nie wiem co sie stało. Ja naprawde chcę tam wrócić i naprawde przepraszam. /a.n
|
|
|
Nie mogę Ci obiecać, że nigdy nie będzie przykro. Ile razy tak robiłam, tyle razy mi nie wyszło.
|
|
|
I teraz powiem Ci szczerze, że nie potrzebuje wiele, naprawde. Pragne w końcu, leżąc w łóżku czekając aż usne, poprostu usnąć. Tak zwyczajnie, wpominając co sie dzisiaj zdarzyło, a nie marząc co mogło. Chce tylko tego. Chce byś kreował mi rzeczywistość. Nie chce jej kreować sama, bo to i tak bezsensu. /a.n
|
|
|
Oddychaj spokojnie. To tylko złamane serce, nic Ci nie bedzie. Naucz sie do fizyki czy cos. Po chuj ci ta miłosc. /a.n
|
|
|
Cięzko mi juz tutaj. Cięzko mi juz we własnym ciele. Potrzebuje dużej zmiany, żeby dobrze funkcjonować. Proszę Cie Boże, pomóż. Wiem, że zwracam się do Ciebie tylko wtedy, gdy mam jakiś problem, gdy czegoś chce, ale to chyba ludzkie prosić i błądzić. Czyż nie? Odpowiedz mi. Może nie, lepiej nie odpowiadaj. Może daj mi kogoś kto pomoże mi już nie błądzić i dziękować. Proszę cię tylko o to. /a.n
|
|
|
Wciąz pamietam jak sie usmiechałes gdy w chwili wzruszenia wachlowałam reką oczy zeby tylko sie nie popłakac. Pamietam! Patrzyłes na mnie, po czym tuliłes i mówiłes ze bedzie wszystko tak jak sobie wymarze. Kurcze, kłamałes bo nie jest. Nie ma ciebie, nie chęci, nie ma nic. Po prostu. /a.n
|
|
|
|