|
ansomia.moblo.pl
telefon dzwoni mam to gdzieś . kolejna szklanka spada trupem w dół . nieważne jutro ani dziś . nie cierpię ludzi nienawidzę żyć .
|
|
|
telefon dzwoni, mam to gdzieś . kolejna szklanka spada trupem w dół . nieważne jutro ani dziś . nie cierpię ludzi, nienawidzę żyć .
|
|
|
i uśmiecham się, choć wcale nie mam ochoty .
|
|
|
najbardziej się boję tego, że już ciebie nie zobaczę . nie zobaczę twojego uśmiechu . już nigdy mnie nie przytulisz, a ja nie poczuję twojego zapachu . nie poczuję twoich ust, twojego języka . już mnie nie dotkniesz, a ja nie dotknę ciebie . kurwa, ja tak bardzo cię kocham .
|
|
|
jeśli o tobie zapomnę, to rzucę palenie . ale tylko wtedy jak zapomnę . czyli, hm .. nigdy ?
|
|
|
- papierosy cię niszczą . - mamo, ale on też mnie niszczy .
|
|
|
siadłam na przeciwko, wpatrując się w niego . odwracał wzrok, patrzył w bok, do góry, na dół, robił głupie miny . - ej, pobrudziłem się, czy coś ? - zapytał śmiejąc się . - nie, nie . masz po prostu kurewsko piękne oczy - odpowiedziałam uśmiechając się .
|
|
|
już mi się rzygać chcę od tej czekolady i lodów . proszę, wróć .
|
|
|
siedziałam u niego na laptopie i dostał na gg wiadomość, od byłej . - o kurwa, znowu ta suka - powiedziałam i po chwili odczytałam . napisała, że jak on może być z taką dziewczyną jak ja . zdradzam go z kim popadnie i włóczę się nocami pod latarnią . błagała, żeby wrócił do niej . - no jaka szmata . niech ja ją tylko spotkam - mówiąc to popatrzyłam się na niego . śmiał się . - ej, śmieszy cię to ? - tak, bo wkurzasz się o taką głupotę, jak dobrze wiesz, że ciebie nikt nie zastąpi . jesteś cudowna, najlepsza, najpiękniejsza i w ogóle - powiedział, a po chwili mnie pocałował . od razu zrobiło mi się lżej . przynajmniej wiedziałam, że laska nie ma szans .
|
|
|
- wybacz mi, proszę . - nie kurwa . - no weź . - no nie . - proszę . - przestań wciąż prosić . jasno się wyraziłam . - nawet jeśli będę stał całą noc i nawet jeśli będzie trzeba to dzień, pod twoimi drzwiami ? - nawet . - okej . - i tak stał od 22, do 3 nad ranem, aż w końcu go wpuściłam, bo mi się go szkoda zrobiło .
|
|
|
siedziałam w parku na ławce, tam gdzie się umówiliśmy. spóźniałeś się. nie wytrzymałam, zaczęłam płakać. - znów mnie wystawił - pomyślałam. w oddali zobaczyłam jakiegoś żula, gdy się zbliżał zaczął coś do mnie gadać. - czemu to panienka taka smutna? - bo mi się tak kurwa podoba - wydarłam się. popatrzył na mnie z lekkim szokiem i odszedł jakiś wystraszony. słyszałam kroki, rozejrzałam się i zobaczyłam ciebie. podbiegłam i się przytuliłam. byłam cała rozmazana. po twarzy, wraz ze łzami spływał mi tusz i eyeliner. - kurwa, czemu znowu to zrobiłeś? - przepraszam, nie zdążyłem na wcześniejszy tramwaj. - siedziałam tutaj jak idiotka. bałam się. nawet jakiś menel coś zaczął do mnie gadać. ale wystraszył się. - no wiesz, nie dziwię mu się. szkoda, że nie masz lusterka. - zacząłeś się śmiać. a po chwili i ja wybuchnęłam śmiechem. - kurde, nie rób tego więcej, obiecaj. - obiecuję - i czule mnie pocałowałeś. - chodźmy stąd. - złapałeś mnie za rękę ruszając w stronę miasta.
|
|
|
myślę o tobie i jakoś nie mogę przestać . cały mój świat w twojej osobie się streszczał .
|
|
|
- przecież cię kocham . - ta, uwierzyłabym, gdybyś zrobił sobie tatuaż z moim imieniem, na pośladku .
|
|
|
|