|
alma124.moblo.pl
Gdy noc otuli nas swoim płaszczem miłości nigdy nie zgaśniemy będziemy świecić jak płonące pochodnie ustami wilgotnymi pocałunki będziemy składać po całym ciele. A
|
|
|
Gdy noc otuli nas swoim płaszczem miłości,
nigdy nie zgaśniemy, będziemy świecić jak płonące pochodnie,
ustami wilgotnymi pocałunki będziemy składać po całym ciele.
A w ramionach spragnieni jeszcze bardziej siebie,
ucieknijmy więc do zaczarowanego raju,
by nas nikt nie dopadł i nie odebrał naszej Wielkiej Miłości.
Ale proponuję zejdźmy już na ziemię
i zacznijmy kochać może inaczej ale za to realniej szczerzej i wierniej.
|
|
|
Och jaka moja rola jest bardzo trudna do zagrania,
często nie chcę tego wcale grać,
bo co to za przyjemność,
jak ktoś taki Wielki kazał, tak być musi?...
Lecz w wulkanie tego świata,
coraz większy bunt w ludziach się dusi,
walczmy więc wszyscy, bo nie wolno przecież nigdy poddawać się.
|
|
|
Jak kukiełka nieraz w tych dłoniach,
czuję się jak chudy porzucony pies,
Boże pozwól, by me życie,
żyło tak jak serce kieruje mnie,
tylko powiedz, czego w zamian chcesz?...
Może to bunt, może robię to na przekór,
ale nie pozwolę by ktoś taki zły śmiał się ze mnie.
|
|
|
Co dzień odgrywamy jakiś spektakl,
co dzień tragedia lub komedia,
zakładamy na twarz sztuczną maskę,
tylko się zastanawiam, po co to robimy?
widocznie nie znamy dobrze samych siebie, oraz innych.
|
|
|
Przeszkód w tym wierszu mogłabym wyliczyć bardzo wiele,
ale dopóki sobie nawzajem nie szkodzimy,
to grajmy to co lubimy.
Usta wykrzywione, zaciśnięte, lub bardzo uśmiechnięte,
wyrażają zawsze, czym ekscytuje się człowiek.
|
|
|
Każdy grymas jest jakże zrozumiały, chichot, zdumienie,
albo namiętność kiedy kochamy.
Aktorem, więc może być każdy człowiek i każdą rolę może odegrać,
bo życie na scenie codzienności potrafi bywać piękna,
cudowna, wrażliwa, także okrutna, brutalna.
Dlatego zakładajmy maskę naszego życia,
by nigdy wróg nie poznał co nas boli a co cieszy.
|
|
|
Idąc rano spacerkiem do pracy,
dostałam olśnienia, kwiaty budziły się ze snu.
Otwierały nieśmiało kielichy i uśmiechały się do słońca,
wiatr rozprasowywał ich sukienki,
a ptaszki urządziły im koncert, by pobudzić ich do życia.
|
|
|
Moje oczy zaczęły też do nich się uśmiechać,
ich barwy, żółte, białe, niebieskie, czerwone i zielone,
robią tęczę na samym dole, ścielą swój cudowny dywan,
na który patrzymy łapczywie i swe serce cieszymy.
|
|
|
Gdy kwitną, samotność nabiera barw,
jak cudownie pachną wracamy wspomnieniami do miłości.
Przy nich nasze serce staje się takie lekkie,
oddech jest taki spokojny, że zapominamy o zmartwieniach dnia codziennego,
a cieszymy się tą chwilą spokoju.
|
|
|
Czasem brakuje mi tych chwil,
których niewiele było, ale dla mnie starczyło,
drugiej szansy pewnie nie dostanę,
ważne jest tylko to, że nigdy o tym nie zapomnę,
bo życie dalej się toczy nie wiem gdzie,
nie wiem dokąd i teraz mam myśli takie w swojej głowie,
czy ten świat ma tak wyglądać?...
przecież życie musi mieć jakiś sens...
|
|
|
Miłość jest zmienna, nadzieja zdradliwa,
przyjaźń powiększa szczęście i pomniejsza nieszczęście,
wiem, że piosenka zaraz się skończy,
ale nie chcę w to wierzyć, bo w tej chwili
za bardzo mi zależy, by to co najciekawsze, najdroższe
dla mnie zostało już na zawsze.
|
|
|
Wy z tamtych czasów, dawnych lat
nie pozwólcie by świat zbladł,
by utracił swe odcienie,
przez te nędzne zagubienie.
Niech powrócą tamte dni,
i ugaszą młodych strach,
co z każdym dniem się bardziej tli,
a jego metą jest życia krach.
Ciemność minie, wszystko mija,
strach ucieknie sam ze strachu,
w góre ręce! w górę brachu!...
|
|
|
|