 |
aguusx33.moblo.pl
możesz na chwilkę. mam taką drobną sprawę. powiedziałam dość nieśmiało. jasne. odparł z uśmiechem. odeszliśmy na bok. słucham? o co chodzi mała? zapytał czul
|
|
 |
- możesz na chwilkę. mam taką drobną sprawę. - powiedziałam dość nieśmiało. - jasne. - odparł z uśmiechem. odeszliśmy na bok. - słucham? o co chodzi, mała? - zapytał czule na mnie patrząc. - chciałam Ci tylko powiedzieć, że kocham jak się uśmiechasz. - wyszeptałam szybko i spuściłam wzrok. gdy ponownie podniosłam głowę już go nie było.
|
|
 |
uwielbiam kiedy obydwoje jesteśmy na tyle upici, że nie wiemy co robimy. po prostu kocham ten stan. tylko wtedy mogę bezkarnie wtulać się w Twoje ramiona, całować Twoje usta i tonąć w Twoich oczach. nic się nie liczy. boli tylko czekanie całego tygodnia na wyczekiwany z utęsknieniem sobotni melanż. pomimo iż wiem, że to wszystko jest spowodowane tylko procentami wariującymi we krwi wciąż uwielbiam jak całujesz mnie bez opamiętania, dystansu.
|
|
 |
- co dziś robimy, kochanie? - zapytał radośnie. - mały eksperyment. - szepnęłam. uniósł pytająco brwi. - poczekaj tu moment. zaraz wrócę. - wyjaśniłam i uśmiechnęłam się do niego zachęcająco. poszłam do sąsiedniego pokoju i rozebrałam się do bielizny. wróciłam do niego. spojrzał na mnie zdezorientowany. zdjęłam wszystko do końca. oglądał mnie od dołu do góry. zaczynam przy stopach, kończył na szyi. eksperyment zakończony. - koniec z nami. nie kochasz mnie. - odparłam rzeczowo i wyszłam.
|
|
 |
zadzwonił budzik. obudziła się z lekkim grymasem, który po chwili mimowolnie stał się szerokim uśmiechem. odgarnęła włosy do tyłu, przełknęła ślinę i cicho szepnęła sama do siebie 'śniłeś mi się'. wzięła do ręki telefon. miała jedną nową wiadomość. 'miłego dnia, najpiękniejsza. widzimy się wieczorem.'. wstała z łóżka cała w skowronkach. dodawał jej sił na cały dzień, tym jednym, banalnym sms'em. okazywał jej każdego ranka że jest i o Niej pamięta.
|
|
 |
siedziałam po turecku na dywanie i pisałam w pamiętniku o kolejnym spędzonym z Tobą dniu. o tym jak całujesz, jak sensownie potrafisz ze mną rozmawiać. jaki jesteś wspaniały. usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. wyciągnęłam rękę na łóżko i sięgnęłam komórkę. 'czekam przed szkołą. proszę, przyjdź.' zamknęłam pamiętnik nie kończąc wpisu, założyłam bluzę i wyszłam. miałam zaledwie kilka kroków. gdy tylko Cię zobaczyłam podbiegłam i zostawiłam delikatny pocałunek na Twoich ustach. uśmiechnąłeś się przelotnie. - to koniec. - szepnąłeś. - jasne, rozumiem. - odpowiedziałam ledwie dosłyszalnie. spuściłam wzrok, odwróciłam się wolno..
|
|
 |
- napiszesz perfekcyjnie ten sprawdzian. - oznajmił mój kolega z klasy. - bo? - zapytałam. - widać, że kułaś przez całą noc. masz zmęczone oczy brakiem snu. - powiedział i uśmiechnął się troskliwie. - nawet nie wiesz jakbym chciała, żeby to właśnie było spowodowane nauką do sprawdzianu.- szepnęłam.
|
|
 |
a co jeśli podejdę do Ciebie i dam słodkiego całusa? odepchniesz mnie? nie sądzę.
|
|
 |
nie będę Cię oszukiwać mówiąc, że nie wywołało to we mnie żadnych emocji. sytuacja kiedy słyszysz od osoby, którą cholernie kochasz same obelgi na swój temat jest strasznie przykra. i co z tego, że od jakiegoś czasu nie jesteśmy razem, nie rozmawiamy, nie piszemy.. ja tęsknię. a Ty mi nie ułatwiasz.
|
|
 |
i chociaż nawet w najmniejszym stopniu nie jesteś mój, boję się, że ktoś może mi Ciebie odebrać. a tego, wierz mi, pod żadnym pozorem nie przeżyję.
|
|
 |
- powiedz, że masz ochotę mnie pocałować. - mam ochotę Cię pocałować. - powiedz, że podobają Ci się moje oczy. - podobają mi się Twoje oczy. - powiedz, że mnie kochasz. - nie. - powiedz, że.. yy, słucham? - nie kocham Cię.
|
|
 |
czasami moją uwagę przykuje inny chłopak. wysoki, dobrze zbudowany, śliczne oczy. ale po chwili uświadamiam sobie, że ma bardzo znaczącą wadę która automatycznie wyklucza go z listy potencjalnych kandydatów na tego jedynego. nie jest Tobą. - affection.
|
|
 |
- to koniec. mała, ja.. nie zrozumiesz. nie wiesz jakie to dla mnie trudne. - szepnął patrząc na mnie przeszywająco. nie wierzyłam. jeszcze rano mówił, że mnie kocha. faceci. odwróciłam się sfrustrowana. obiecałam sobie, że nie będę płakać, ale bolało cholernie. zależało mi na Nim. pomimo silnej woli - zaczęłam płakać. nie kontrolując swoich ruchów zaczęłam biec jedną z alei parku. potknęłam się o większy kamyk, opadłam bezsilnie na ziemię. siedziałam nieruchomo i patrzyłam w księżyc. ktoś obcy mógłby mnie wziąć za wariatkę.. a właściwie, czy nią nie byłam? pokochać takiego drania. tak, to wariactwo. otarłam łzy i podniosłam się. ruszyłam wolnym krokiem. wróciłam do normalności, spotykałam się z przyjaciółmi. wszystko było tak jak dawniej. dopóki pewnego dnia na mieście nie wpadłam na Niego. miał zaczerwienione, podpuchnięte oczy. jednakże nie zmieniało to faktu, że były piękne. - dlaczego? - zapytałam cicho. - nie zasługuję na Ciebie. - szepnął, ominął mnie i poszedł dalej.
|
|
|
|