 |
aguusx33.moblo.pl
zagrzmiało. kochanie boję się. pisnęłam. ścisnął mocniej moją dłoń i po chwili puścił ją całkowicie. popatrzyłam na Niego przerażona. tak cholernie bałam się burzy.
|
|
 |
zagrzmiało. - kochanie, boję się. - pisnęłam. ścisnął mocniej moją dłoń i po chwili puścił ją całkowicie. popatrzyłam na Niego przerażona. tak cholernie bałam się burzy.. w jednej sekundzie mocno objął mnie w pasie. oparłam ręce zgięte w łokciach na Jego torsie. byliśmy jednością. położyłam głowę na Jego ramieniu. - dziękuję. - szepnęłam. pocałował moje włosy.
|
|
 |
nie do końca pojąłeś o co mi chodzi. tak, mówiłam, że za Tobą strasznie tęsknię z podtekstem, żebyś do mnie wrócił. to zrozumiałeś. samo stwierdzenie. różnica, polega na tym, że ja nie chciałam szpanu w opisach na gadu czy chwalenia się przed kumplami. zrozum, że tęsknię za czułością i resztą uczuć jakimi mnie darzyłeś.
|
|
 |
napraw moje serce. napraw to, co zepsułeś, kretynie.
|
|
 |
beztrosko siedziała na parapecie wypijając ostatnie łyki kakao, aż nagle rozbrzmiał dźwięk przychodzącego połączenia. nawet nie patrząc na ekran, odebrała. - tęsknię. - usłyszała Jego cudowny, aksamitny głos. nie wierzyła. zadzwonił! i powiedział jedną z najbardziej absurdalnych rzeczy. nie odpowiedziała. rozłączyła się. dzwonił jeszcze kilka razy.. tym razem nie była w stanie nawet na słuchanie Jego oddechu. nie odbierała.
|
|
 |
'przed ostatni. i ostatni. skończyłam.' - napisałam mu w wiadomości. zadzwonił do mnie. - o co Ci chodzi? czemu w ogóle do mnie piszesz? - odpowiedział z wyrzutem w głosie. - kilka minut temu wyrzuciłam do kosza ostatnie wodoodporne tusze do rzęs. przy moim łóżku nie ma żadnej mokrej od łez chusteczki. wiesz co to oznacza? nie wiesz. oznajmiam Ci, że teraz dla mnie znaczysz tyle co kilka lat temu. kiedy byłeś tylko moim kumplem. - odparłam dumnym głosem. zaśmiał się szyderczo. - przestałaś mnie kochać.. - syknął przez zęby. - tak, owszem. - odparłam wesołym tonem. warknął na mnie i rozłączył się. kretyn.
|
|
 |
powiedziałabym Ci jakim jesteś dupkiem, jak cholernie boli to, co robisz. jednakże, pomimo tego, że stając przed Tobą mam wszystkie te słowa na końcu języka, nie potrafię ich wymówić. wciąż żyję tą chorą nadzieją, że wrócisz. wiem, że wrócisz. zawsze wracasz.
|
|
 |
wróciłam ze szkoły do domu. - przyszedł. czeka u Ciebie w pokoju. - usłyszałam głos mamy dobiegający z kuchni. na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech, wbiegłam na piętro po schodach. delikatnie nacisnęłam na klamkę od drzwi mojej sypialni. - cześć, kocha.. - powiedziałam, lecz nie zdołałam dokończyć. stał przy szafie ze swoją nową walizką. układał w niej swoje rzeczy. oczy przeszkliły mi się łzami. odchodził? - co Ty robisz? - zapytałam cicho, łamiącym się głosem. - muszę odpocząć. od Ciebie, od kumpli, od rodziny. nadszedł czas na przemyślenia. ułożenie sobie tego i owego. - odparł bez emocji. Jego cele, Jego życie, Jego dobro. pominął dosyć ważną rzecz - moje uczucia. - zostawiasz mnie? odchodzisz? koniec z nami? - zapytałam rzeczowo. - tak. - odparł twardo. usiadłam na łóżku. podwinęłam kolana do brody. kończył się pakować. po kilku minutach, ruszył do wejścia. - cześć. - rzucił. nie odpowiedziałam. zaczęłam płakać histerycznie.
|
|
 |
mogę pić, ćpać, palić, wyrywać w histerii włosy innym dziewczynom, źle się uczyć, być niemiłą dla nauczycieli, pod żadnym pozorem nie słuchać rodziców, a Ty i tak będziesz mnie uważał za swoją grzeczną, niewinną i poukładają królewnę.
|
|
 |
- o jezu! co to? - to tylko miłość. nie panikuj.
|
|
 |
- no i co zrobiłeś? - spieprzyłem.
|
|
 |
jeśli podaruję Ci koszyk pełen paczek z papierosami, to wrócisz? - waniilia. ;*
|
|
 |
wróciłam jak zwykle w skowronkach ze szkoły, jeszcze tylko godzina i się z Nim spotkam. wbiegłam do swojego pokoju. rzuciłam plecak na łóżko. odwróciłam wzrok na szafkę. chciałam spojrzeć na nasze zdjęcie.. lecz, ramka była pusta. kto je zabrał?.. jak mógł? nabrałam obaw. wyjęłam z kieszeni komórkę i wybrałam Jego numer. nie odebrał. kurczę, co się dzieję? przebrałam się, odświeżyłam. wyszłam powoli na spotkanie. niestety, nie przyszedł. nie miałam już wątpliwości. żadnych. wybuchnęłam płaczem uświadamiając sobie prawdę. - odszedł.
|
|
|
|