 |
Jak można zarazem kochać i nienawidzić?
|
|
 |
" czarne jak heban pierdolone orchidee,
i biała gleba muszę je pozbierać.. "
|
|
 |
I może kiedyś, gdzieś w odległym czasie spotkamy się przypadkiem w jakimś mieście, jakiejś restauracji oboje siedzący przy stolikach ze swoimi założonymi rodzinami. Może wtedy przypadkiem nasze wzroki się spotkają i będziemy się zastanawiać " skąd ja go znam" - " skąd ja ją znam". I może, choć może i nie, przypomnimy sobie, że kiedyś się znaliśmy, tak bardzo dobrze. Wiedzieliśmy o sobie wszystko i byliśmy dla siebie wszystkim. Może chociaż ukradkiem rzucimy sobie uśmiech, lub skiniemy głową, albo po prostu udamy -a może to nie będzie udawane - nawet siebie nie poznamy, nie przypomnimy sobie tych młodzieńczych lat, w których tak bardzo za sobą szaleliśmy i w danej chwili byliśmy dla siebie wszystkim do życia potrzebnym.
|
|
 |
"... bo kiedy nie ma Ciebie, niewiele istnieje.
Wiem, że tak trzeba, ale kurwa oszaleję, teraz."
|
|
 |
" ... życie to skurwiel, ze swoimi trzyma sztamę.
Jeśli masz miękkie serce to obyś dupy nie miał szklanej."
|
|
 |
" ... coś pękło, kiedy przyszła codzienność. I wiesz co? Zaczęli żyć na odpierdol."
|
|
 |
Nie chcę być sama. Nigdy nie chciałam być sama. Kurewsko tego nienawidzę. Nienawidzę tego, że nie mam z kim porozmawiać, nie mam do kogo zadzwonić, nie mam nikogo, kto potrzyma mnie za rękę, przytuli mnie, powie mi, że wszystko będzie w porządku. Nienawidzę tego, że nie mam nikogo, z kim mogłabym dzielić nadzieje i marzenia, nienawidzę tego, że przestałam mieć nadzieje i marzenia, nie znoszę tego, że nie mam nikogo, kto powiedziałby mi, żebym się trzymała, że jeszcze się odnajdę. Nienawidzę tego, że kiedy krzyczę, a krzyczę, jak opętana, to krzyczę w pustkę. Nienawidzę tego, że nie ma nikogo, kto by usłyszał mój krzyk i nie ma nikogo, kto pomógłby mi nauczyć się przestać krzyczeć.
|
|
 |
Wystarczy jedna osoba żeby Twoje życie się odmieniło - Ty sama.
|
|
 |
Chociaż raz
warto umrzeć z miłości.
Chociaż raz.
A to choćby po to,
żeby się później chwalić znajomym,
że to bywa.
Że to jest.
...Umrzeć.
Leżeć w cmentarzu czyjejś szuflady
obok innych nieboszczków listów
i nieboszczek pamiątek
i cierpieć...
Cierpieć tak bosko
i z takim patosem,
jakby się było Toscą
lub Witosem.
...I nie mieć już żadnych spraw
i do nikogo złości.
I tylko błagać Boga, by choć raz,
choć jeszcze jeden raz
umrzeć z miłości.
|
|
 |
Pytam ją, dlaczego siedzi w kuchni i świruje mikserem, zamiast siedzieć tu ze mną i pozwalać się obmacywać. A ona odpowiada, że kręci na ciasto masę makową czy coś, bo przez żołądek do serca i takie bzdury. Kochanie, mówię jej, odłóż ten mikser. Kobiety mieszają mężczyznom w głowach kręcąc biodrami a nie mikserem.
|
|
|
|