|
walnieta.realistka.moblo.pl
MIŁOŚĆ ŻYCIA to określenie tamtej relacji zdecydowanie bardzo szybko się zweryfikowało. To było przeczekanie oszukiwanie samej siebie że to to.
|
|
|
Minęło prawie 10 lat od pierwszego wpisu tutaj. Kiedyś przychodziłam tu często ( znając późniejszy charakter moich wylewów tutaj słowo "często" jest dużym umniejszeniem, ale niech tak będzie) przelać myśli i uczucia w miejscu które znali nieliczni. Na jednej dłoni mogła bym zliczyć osoby z mojego otoczenia, które wiedziały, że to tu to ja. Teraz po tej dekadzie czuje się jak bym chodziła po cmentarzu mojej duszy i wspomnień tych dobrych i złych. Jest to coś bardzo "mojego" i choć cieszę się, że mogę wrócić tu i powspominać to jednak bardziej zadowalające jest to, że tu nie wracam, nie piszę. Oznacza to tyle, że na prawdę jest u mnie dobrze. I obym nigdy nie musiała tu wracać.
|
|
|
18 luty 2018 roku. Jestem szczęśliwa. Największy koszmar przeszedł do historii a ja się uwolniłam i tam z końcem października, pod koniec listopada 2017 roku poznałam miłość, życia. I jestem szczęściara bo to czwarta miłość życia, a niektórzy przez całe swoje życie nie mają ani jednej, więc chyba jestem wygrana że tyle razu mogłam zatapiac się bez reszty. Jest wspaniałe tak jak być powinno. Choć pierwszy kryzys ale o taką głupotę to mogą być zawsze i oby większych sprzeczek nie było. Ha walnieta.realistka jest szczęśliwa!
|
|
|
Krzyczę sama na siebie w głowie. Niby inteligentna, a glupia jak but. Bo po co się zadreczam, po co ciągle analizuje, myślę i wracam do przeszłości?! k*rwa bo tak już mam, zadaje sobie sama spotegowany ból, myślę każdego dnia czemu wlansie tak to wszystko się stało. I nie, na pewno nie pisze tego do niego, on już zapomniał ma inną. A sobie życzę bym w końcu mogła chociaż normalnie spać, bez tych koszmarów wszystkich. Amen.
|
|
|
W sercu mam tylko żal. Czuję się oszukana przez Ciebie. Dałam Ci tyle miesięcy, tyle samo co zaprzepaściłeś.
|
|
|
Czuję się wrakiem samej siebie. Moja godność ktoś zdeptał, poczucie bezpieczeństwa odebrał, a prywatność całkowicie zaniechał. Do ukrycia nie mam nic, ale pewnych żeczy się nie robi tym bardziej mając zawsze wsparcie od tej osoby ciepły kąt i obiad po pracy, wybrane ciuchy i wypracowane gdy trzeba oraz nieppskromiona ilość uczuć wywalanych na zewnątrz. Jest mi żal ale sama jeszcze muszę ustalić czego. Tego że z błachego powodu zniszczyles nasza przyszłość, z tego że nie wierzyłes w prawdę czy tego że MOJE dziecko jak sam podkreślales teraz będzie cierpieć. Kurwa... Znowu tu pisze- czyli jest bardzo ze mną źle...
|
|
|
Jaaa zazdrosna?! A nawet jeśli- nie mam się czego wstydzic. Mam o kogo. Nie lubię, gdy na Ciebie patrzy, nie nawidzę, gdy jest w Twojej obecności. A już palpitacji serca, cholery i nieładu myśli dostaje,
gdy ona jest bliżej w danej chwili niż ja. Ona musi znać swoje miejsce, a ono jest zdala od nas - bo ja o swoje, choćby zębami, a będę walczyć!
|
|
|
Gdy widzę jak się nim zajmuje i z nim bawi, chwyta mnie coś mocno za serce.
|
|
|
I choćbyśmy mieli stanąć z tym uczuciem przeciw całemu światu, teraz czuje - jest możliwe przetrwanie.
|
|
|
I w końcu, znowu czuć otulanie jego ramion podczas snu i tego jak mnie z nich nie wypuszcza, tylko przyciąga mocniej kilka razy podczas nocy, przy tym całując przez sen w czółko. Najlepiej.
|
|
|
Jeny jaki on jest nim zaczarowany, jak on na was patrzy. - powiedziała patrząc z boku. Na co odpowiedziałam jej, że nie spodziewałam się by ktoś "obcy" był w stanie to zauważyć.
|
|
|
Nie wiem jak to opisać. Ciepło mi w środku na myśl o tych kilku godzinach w weście, odprowadzaniu do domu i spedzeniu - jak nastolatkowie - czasu na klatce. Tyle słów, tyle ciszy, tyle wygłupów i tyle powagi. Wariactwo.
|
|
|
|