 |
"Chodź zrobię ci kakao" - mówił z fałszywym uśmieszkiem
A w jego zepsutym sercu wrzało wszystko co grzeszne
|
|
 |
Ciekła mu ślina z pyska, lekko ją pogłaskał
"Nie bój się maleńka, mieszkam kawałek od miasta"
|
|
 |
gdy nie ma czym oddychać, ściany nie pozawalają upaść
i tylko serce puka czy go słuchasz?
|
|
 |
Szósty miesiąc, szóstego dnia, jakoś chwilę po szóstej
Zobaczył ją jak stała w brudnej, rozciągniętej bluzce
|
|
 |
Kiedy ja kocham Ciebie Ty mówisz to nie ma sensu
Co było wypalone jak popiołka pełna skrętów
Za dużo zakrętów, za dużo przykrych słów
Nie chcesz dzielić ze mną życia, nie mamy podobnych snów
Kiedy Ty kochasz mnie ja mówię 'daj spokój skarbie'
Brakuje mi już sił, przez Ciebie wyglądam marnie
Nad nami chmury czarne dawno po zachodzie słońca
Wiem, chcieliśmy dobrze lecz zbliżamy się do końca
Nagle mówisz kocham Cię a ja czuję to samo
Te dwa proste słowa dają ukojenia ranom
Wczoraj nienawiść wyznaliśmy koszmarną
To dziś poranione dwie połówki znowu w tango
I bądź tu mądry, synchronizuj dwa serca
Bo to co cię uskrzydla potrafi być jak morderca
Się nie nakręcam już więcej nie rozkminiam
Bo prawdziwe uczucie co by się nie działo nie przemija
|
|
 |
co by się nie działo, szanuj swe wartości.
|
|
 |
me życie jak puzzle by je złożyć sie podnosze po raz kolejny Boga o kolejną szansę prosze
|
|
 |
ty niewierny chuju, wszystko wiem, wczoraj spałeś z nią, to jebana szmata, bo rano ci ssała go? idź sobie na konsoli napierdalaj z nią
|
|
 |
nawet jeżeli o centymetr szczęście mnie minie, to bądź pewien - nie zakręce tej pętli na linie.
|
|
 |
a gdy do twojego serca, uczucie się wwierca, dla niej kluczem do serca, są klucze od merca..
|
|
|
|