Widzi go po drugiej stronie pokoju. Mięśnie tętnią mu pod skórą. Trzyma kartkę w ręku,
pochyla się nad nią z łokciami opartymi na kolanach, czyta. Ona obserwuje go z progu,
z odległości wyimaginowanego zgromadzenia - nie tylko odtrącona żona, ale także poetka,
rzemieślnik przekłuwający ich doczesne życie w słowa,
wykonawczyni numeru, który jest dla niej, jeśli nie dla nich obojga - ocaleniem
|