Opium..
Pamiętam,
łąki pełne maków,
kieszenie pełne tych zielonych,
jeszcze niedojrzałych,
lecz już zdradliwych zielonych Judaszów.
Już czuję ten zapach,
zaraz nakarmię swojego ducha...
Tak...
Odczuwam ulgę,
teraz wszystko wydaje się takie proste.
Co jest?!
Co się dzieje?
Moje oczy!
Nie, ja nie chcę umierać...
I znaleźliśmy go...
Teraz leży gdzieś pośród takich jak on,
a na grobie jego zakwitły czerwone maki...
|