to wszystko było zaplanowane. po buziaku zostawiającym na twoim policzku ślady błyszczyka miałam odejść z godnością i możliwie jak najmniej chwiać się z powodu zawrotów głowy. ale nie. bo przecież musisz komplikować ! pobiegłeś za mną zamknąłeś w uścisku i przycisnąłeś twarz do mojego karku. - ja ci już powiedziałem przecież. - wymruczałeś. ciężko było opanować drżenie dolnej wargi, ale jeszcze trudniej oderwać się od ciebie. -zastanów się dobrze, bo do poniedziałku się nie zobaczymy. tym razem nie zmienię zdania, bo masz smutną minkę. - i dopiero wtedy odeszłam tak, jak zaplanowałam, zostawiając cię wściekłego na środku szkolnego korytarza.
|