łeb napierdzielał mnie tak, że myślałam, że zaraz wypierdyknę twarzą o ziemię, ale i tak kiedy już wiedziałam, ze mogę iść do domu razem z koleżanką poszłam pod twoją klasę. poprosiła cię, a potem kawałek odeszła. wiesz, jak trudno było powstrzymać się od rzucenia ci się w ramiona i poryczenia się ? a jednak wytrzymałam. momentalnie mnie zobaczyłeś. stałam z telefonem w ręku. pokazałam ci esemesa "a wiesz że karolina podrywa twojego chłopaka? on się jakoś nie opiera" - tylko on odważył się to napisać, ale cała szkoła pieprzy o tym po cichu. - zbliżyłam usta do twojego ucha. przytuliłeś policzek do mojego. wszystko musisz komplikować. - tak to nie będzie, kochanie. albo ja, albo ona. - wyszeptałam, musnęłam wargami twój policzek i odeszłam.
|