siedziałam Mu na kolanach, wtulona w Jego ramiona, nie mogąc powstrzymać śmiechu. - skarbie, nie chcę nic mówić, ale śmiejesz się bez przerwy od jakiś dziesięciu minut, a ja wciąż zupełnie nie wiem o co chodzi. - dałam Mu buziaka. - kotek, po prostu nikt nigdy nie powiedział mi, że mam miły w dotyku język. - odpowiedziałam, popadając kolejny atak śmiechu. - wariatka. - skomentował, splatając swoje palce z moimi.
|