|
Był zwykły dzień, taki ja zawsze. Dziś nie chciało Jej stroić. W bluzie, trampkach i zwykłym T-shircie poszła do szkoły. Przychodząc okazało się, że nie ma dwóch pierwszych lekcji, bo są jakieś mecze. Od razu wiedziała, że On będzie siedział przy sprzęcie i ustawiał czas meczy wpisywał wyniki. Idąc po korytarzu przy hali sportowej spotkała Go uśmiechneła się i powiedziała „ze raz przyjdzie”. Po pięciu minutach wracając, nie było Go. Wiedziała, że jest zakręcony,. Za chwile spotkała Go jak pędził gdzieś sam nie wiedząc gdzie. Siedzieli przez chwilę razem. Ona musiała iść na trybuny. Lecz przez wszystkie mecze, co pewien czas wstawał i patrzył czy nadal tam jest, Ich wzrok spotykał się prawie za każdym razem. W tedy każdy z nich tracił oddech na chwile. ;***
|
Dodaj komentarz
