przyszłeś po swoje rzeczy. specjalnie wybrałeś dzień, w którym byłam całkiem sama, by uniknąć rozmowy z moją matką. nie zwróciłeś uwagi na poduszkę mokrą od łez i nasze zdjęcie pocięte na małe kawałeczki. doskonale wiedziałeś, że pudełka przez które przeskakujesz to puste opakowania po tabletkach. chciałeś mojej śmierci. nie spojrzałeś na mnie, bo nie chciałeś ujrzeć potwora. lubiłeś ładne, odpicowane dziewczyny, a nie zapłakane desperatki z rozmazanym makijażem. nie pocałowałeś mnie w czoło na pożegnanie, tylko wzięłeś reklamówkę, z mojego ukochanego sklepu, pełną twoich rzeczy i wyszedłeś bez słowa, jak prawdziwy egoista. / bless
|