Z obgryzionymi do krwi paznokciami, zapuchniętymi ustami,
brudnymi od tuszu, pełnymi łez oczami,
drżącymi dłońmi wystukiwała jego numer.
Największym wysiłkiem było naciśnięcie zielonej słuchawki.
A jeśli nie jest sam? Jeśli Ona z niem jest? Czy rozmawiają?
A może ją obejmuje? Tak, jak to tylko on potrafi.
Delikatnie oplata ją w talii swoimi ramionami,
głowę kładzie na ramieniu, a do ucha szepcze jej czułe słowa.
Uszczęśliwia ją tym. Czuje się wtedy taka dumna, bezpieczna.
Wyróżniona. A może właśnie ją cału... Nie!
Tej myśli nie pozwoliła uformować się do końca.
Ile jeszcze jej biedne serce miało zostać potłuczone
na drobny mak przez ciężki młot obojętności?!
|